Sześcioutworowe demo grupy Vibrasoniq, to sześć odrębnych historii muzycznych, które łączą świat elektroniki i muzyki etnicznej. Przyznać trzeba ze taka forma muzyki świata (bardzo popularna na świecie) u nas nie ma zbyt wielu naśladowców. Z drugiej strony płyta Grzegorza Ciechowskiego z elektronicznymi wersjami ludowych polskich pieśni (mowa o albumie Grzegorz z Ciechowa „Oj Dana Da”) była bardzo polularna i nieźle się sprzedała.
Środowisko folkowe uznało Vibrasoniq za prowaokację, lub żart sceniczny. Cztery niewiasty występujące w składzie z instrumentami klawiszowymi na folkowym festiwalu nie mogły przecież być brane na poważnie.
A jednak muzyka w wersji studyjnej broni się dobrze. Czuć tu dbałość o produkcję, pomimo iż jest to nagranie demo.
Jak już wspolmniałem mamy tu pięć historii. Pierwsza z nich – „Io sono io” (Ja czyli ja) autorski utwór zespołu napisany w języku włoskim. Zgodnie z tłumaczeniem tekstu (na stronie grupy) mamy do czynienia z wyzwaniem prostytutki. Widocznie Vibrasoniq postawiły na kontrowersje nie tylko muzyczne. Elektroniczny podklad z dzwiękami skrzypiec przywodzi trochę na myśl francuską szkołę world music, działająco wokół Erica Monqueta.
Piosenka „Wakka” zaczyna się wątkiem ze znanej ludowej ballady „Matulu moja”, ktora wraca jeszcze w dalszej części. Później mamy już współczesny tekst i funkujący podkład. Flet graja raczej w klimatach jazzowych niż etnicznych. Motyw skrzypcowy wkradający się w połowie utworu moze kojarzyć się trochę z brzmieniem grup skandynawskich. Jednak nie jestem pewien, czy wpasowuje się on w nastrój utworu. Poza tym nuży nieco jednostajność podkładu.
Francuski utwór „Monster” to przerobka XVI-wiecznej noworocznej pieśni kościelnej. Piosenka ta pełna jest muzycznych improwizacji i mimo technicznego brzmienia daleko jej do tandetnej dyskoteki.
„O Stąpaniu W Miejscach Dość Wstydnych…”, to piosenka, ktorą można było jakiś czas temu usłyszeć na debiutanckim albumie grupy Ajagore (tam jako „Pomału Jasiu stąpaj” – wersja ta pochodzi z repertuaru grupy Szela). W wersji Vibrasoniq mamy do czynienia z transkrypcją w okolice muzyki pop, niekiedy o lekko latynoskim odcieniu.
Motyw „Asturias” przywodzi na myśl hiszpańską Asturię, krainę o wpływach zarówno celtyckich, jak i typowo iberyjskich. Zaśpiewana jest również w tamtymejszym języku. Trzeba przyznac że to obok „Io sono io” najlepszy utwór spośród znajdującej się tu szóstki.
Płytę demo zamyka „Gravelwalk” – utrzymany w klimacie celtyckim.
Nie dziwią mnie kontrowersje które narosły wokół grupy mam jednak nadzieję, że o Vibrasoniq jeszcze się usłyszy i że pełnowymiarowy materiał będzie jeszcze lepszy. Pretensje można mieć niekiedy do nieco nachalnej elektroniki. Znacznie ciekawiej pod tym kątem brzmią rozwiązania z „Asturias”


Taclem