Kellianna, to artystka z kregów nowej muzyki folkowej, nawiązującej tematycznie do elementów neo-pogańskich. Z drugiej zaś strony, podobnie jak innym wykonawcom z tego nurtu blisko jej do klimatów fantasy. Tak już się przyjęło, że te same osoby śpiewają o Matce Naturze, Bogini i mistycznym Avalonie.
Autorka i wykonawczyni tych piosenek obdarzona jest dość dobrym głosem. Same piosenki niestety zbyt często kojarzą się z graniem przy ognisku. Jeśli jednak przyjmiemy, że Kellianna nawiązuje do tradycji wędrownych bardów (i ani chybi bardek), to takie granie również jest w sumie na miejscu. Podejrzewam, że ze swoimi piosenkami świetnie sobie radzi na koncertach podczas konwentów miłośników fantastyki.
Kellianna wywodzi się zapewne z kręgów filkowych (amerykańskich folkowców związanych z nurtem miłośników fantastyki) i muszę przyznac, że na tle innych znanych mi wykonawców z tego nurtu wypada bardzo dobrze. Potrafi czasem zaskoczyć nas soulowym vibrattem w głosie. Innym razem aranżacja odpływa w regiony niemal gospelowe. Widać, że nad albumem „Lady Moon” ktoś powaznie popracował i to się chwali.
Jeśli lubicie klimaty fantasy, to ta płyta ma szansę się wam spodobać, zwłąszcza jeśli cenicie sobie Marion Zimmer Bradley i jej „Mgły Avalonu”, do których odnosi się piosenka „Morgana”.

Taclem