Trudno powiedzieć, że to debiutancki album Francuzów, gdyż są tu tylko cztery utwory. Można więc stwierdzić, że to prezentacja, demo tej folk-fockowej grupy. A oto z czym mamy do czynienia na płycie.
Tradycyjnie rozpoczynające się „La ballade de Marie-Jeanne” przechodzi w art-rockowe granie z folkowymi elementami. Brzmi to dość niecodziennie i ciekawie. „Saint Martin de Ré” to już folk-rockowa jazda od początku. Piosenka ta przypomina mi stylistykę naszego rodzimego zespołu Szela, bardzo konkretne i przemyślane granie. Z kolei „Lo Parpahlou” kojarzyć się może nieco z graniem grupy Malicorne. Ostatni utwór, to wesołe „Les Va-nu-pieds”. Trudno się nie uśmiechnąć słuchając tej piosenki.
Po spróbowaniu tej grupy chciałoby się więcej. Mam nadzieję, że wkrótce coś jeszcze wydadzą.

Rafał Chojnacki