Album zaczyna się od bardzo ostrego wejścia. Tradycyjne, taneczne granie rodem ze Szkocji niemal podrywa do zabawy. Tak własnie brzmią na tej płycie wszystkie kompozycje instrumentalne.
Nie jest jednak tak, że od początku do końca tańczymy. Okazuje się, że Canterach, to również zespół potrafiący zagrać bardzo nostalgicznie. Już na samym wstępie dostajemy świetną balladę i ta tendencja – przeplatanie szybkich tańców z piosenkami i wolniejszymi melodiami – utrzymywana jest do końca płyty.
Ross Kennedy, wokalista zespołu, obdarzony jest solidnym głosem, mogącym kojarzyć się z Dougie MacLeanem (z resztą grał, podobnie jak on w The Tannahill Weavers) lub Dickiem Gaughanem. Polscy słuchacze mogą kojarzyć go przede wszystkim z zespołem The Iron Horse.
Podobieństwem między The Iron Horse a Canterach jest żywiołowość. Obie grupy czerpały z bogatej szkockiej tradycji, różnicą są tu raczej muzycy. Jednym z najciekawiej grających jest tu Alastair McCulloch, skrzypek związany również z Scottish Fiddle Orchestra.
Album „Canterach” to pozycja nie tylko dla Celtofili, zwłaszcza ballady mogą urzec właściwie każdego. Polecam wyszukanie tej płyty.

Taclem