Muzyka dawna, zagrana na folkowo, czyli z dużym luzem, to od jakiegoś czasu domena naszych zachodnich sąsiadów. Powstała tam scena, która jest ewenementem w skali światowej. Coś, jak nie przymierzając nasze szanty, bo podobnie jak szanty, tak i scena ta krzyżuje się z innymi gatunkami. Tym razem mamy jednak do czynienia z akustyczną muzyką, choć poddaną lekkiej obróbce.
Niby sa tu stare melodie, akustyczne instrumenty i ogólnie wszystko się zgadza, ale jakoś – mam takie wrażenie – lepiej się słucha takiej płyty, niż typowych albumów z muzyką średniowieczną i renesansową.
Jest tu więcej folku, niż możnaby się poczatkowo spodziewac. Poza folkową maniera wykonawczą mamy tu np. mazurka, którego sąsiedzi od nas pożyczyli, ale mamy też świetny, orientalny wstęp do „Branle d`Ecosse Oriental”. Połączenie Wschodu z Bretońszczyzną wyszło Niemcom rewelacyjnie, choć zdaję sobie sprawę, że brzi to dość karkołomnie. Dla odmiany w „Tog Ojs, Tog Ajn” mamy coś z klimatów zydowskich.
W Germanii takie płyty sprzedaje się m.in. w skpelach z fantastyka i grami RPG. Bardzo ciekawy pomysł.

Taclem