Bardzo mi przykro, ale tytuł adekwatny do zawartości. Dlaczego przykro? Bo bardzo polubiłem „Luksus”, poprzedni album Szwagrów. Początkowo miał to być projekt na jeden album, muzycy sami chyba zdziwili się jego popularnością. W odróżnieniu od poprzedniej płyty tym razem nie mamy odświezonych utworów Grzesiuka, a właściwie tych jest tylko kilka. Reszte można określić jako szlagiery dawnej Warszawy. Choć jest tu również piosenka Mieczysława Fogga, oraz pierwsze autorskie nagranie zespołu. Niestety to tylko nienagrywana dotąd piosenka T.Love’u i jako debiutancka kompozycja Szwagierkolaski rozczarowuje. Do piosenek z „Luksusu” czuło się szaconeczek, te sobie po prostu lecą.
W ramach promocji płyty nakręcono teledysk, w którym wystąpił Leon Niemczyk, wcielający się w rolę piosenkowego Tasiemki. Przyznaje że niebanalne są na tej płycie aranże. Jednak nie równoważą one braków w koncepcji jakie widać dokładnie po przesłuchaniu całości.
Powstaje pytanie czy muzycy popełnili błąd nagrywając tą płyte? Nie. To wciąż fajne piosenki, niestety wysoko podniesionej poprzeczki pierwszego albumu nie udało się przeskoczyć.
Dobrze jednak że te piosenki są, bo i tak lubie czasem je sobie włączyć. Mam też nadzieje że za jakiś czas, niekoniecznie krótki, Szwagrowie powrócą z premierowym materiałem, mam nadzieję że nie „warszawskim” bo temat uważam za wyczerpany.


Taclem