Jak przystało na płytę koncertowa reaktywowanej legendy, po przesłuchaniu ciśnie się na usta jedna prośba: „Nagrajcie nową płytę!”. Podejrzewam, że studyjny album Planxty byłby teraz czymś rewelacyjnym. Kiedy muzycy ci zaczynali wspólne granie, już byli znani, ale przez lata późniejszych, mniej lub bardziej solowych, projektów, zyskali status gwiazd wyspiarskiego folku.
Planxty to kapela, która inspirowała zespoły nie tylko w Irlandii i Wielkiej Brytanii – również na kontynencie i za oceanem.
Właściwie jest to zwykła koncertowa płytka ze kilkoma znanymi i mniej znanymi utworami. Ale jednak status grupy, a przede wszystkim pietyzm z jakim wykonują swoją muzykę, robi kolosalne wrażenie.
Andy Irvine, Liam O`Flynn, Christy Moore i Donal Lunny to postaci bardzo ważne dla irlandzkiego folku, po ich płycie nie można oczekiwać niczego innego, niż sukcesu.
Ciekawostką jest wykonanie na jednej płycie dwóch różnych piosenek noszących tytuł „As I Roved Out”. Tu jedną śpiewa Christy, drugą Andy. Całość ładnie się komponuje.
Jeślibym napisał, że polecam ta płytę, to wciąż byłoby troszkę za mało.

Taclem