Zaskoczyli mnie. Dopadli w najmniej spodziewanym momencie i zaskoczyli.
Jak przez mgłę pamiętałem, że Croft No. 5, to folk-rockowa kapela ze Szkocji. Coś ich kiedyś słyszałem i miałem wrażenie, że brzmią znacznie bardziej „celtycko”.
Tymczasem już pierwszy utwór – „Elephant” – rzucił się na mnie i mocno mnie złomotał. Croft No. 5 brzmią tu bardzo świeżo, aż chciałoby się powiedzieć, że tak powinien brzmieć folk przyszłości Zaciekawiły mnie przede wszystkim orientalne wstawki. Drugi kawałek – „80 Euro” – jest nieco spokojniejszy, ale nie znaczy to, że gorszy, mamy tam klimat rodem z francuskiej kafejki. A może tylko akordeon brzmi w ten sposób?
Melodia „Vit-zone” to taka funkująco-folkowa zapowiedź tego co ma dziać się dalej. W tym utworsze mamy do czynienia z rozwinięciem tego, co proponuje zespół Cappercaillie. „Cyanara” zaczyna się wolną i bardzo rozkołysaną melodią, gdzieś w połowie Szkoci łamią ją i przechodzą w lekko jazzujący klimat. Później wszystko wraca na spokojne wody.
„Three Legged Fish”, to ponoć melodia poświęcona rybie-mutantowi, wyłowionemu kiedyś w Glasgow. Nie wiem na ile prawdziwa jest ta historia, być może to futurologiczna zabawa Szkotów, w każdym razie pasuje ona do koncepcji płyty.
„Taxi for O`Neill” to jedna z najbardziej celtyckich melodii na stronie. Trzeba jednak przyznać, że nawet nią zespół potrafił się nieźle pobawić.
Ciężkie brzmienia gitar w utworze „Sputnik” dopadają nas z nikąd. Co ciekawe sama melodia opiera się na temacie Martyna Bennetta „Sputnik in Glenshiel”, zespół Croft No. 5 przyznaje się do tego, że od lat inspirują się dokonaniami tego skrzypka.
W kolejnym utworze – „Party In the Arc” – mamy jeszcze odrobinkę tej gitary. Jednak tam już chodzi o co innego, brzmienia są raczej weselsze.
„Passing Train” to zakończenie płyty – jedyny utwór z wokalem, na dodatek kojarzący się bardziej z hip hopem, niż z folk-rockiem. Widać, że ograniczenia stylistyczne dla szkockiej grupy nie istnieją.
Croft No. 5 nie stronią od elektroniki, nawet bębny są tu programowane. Jednak nie jest to jakieś disco, a bardzo przemyślana kompozycyjnie płyta. Selektywne brzmienia i ciekawe pomysły, to obecnie ich znak firmowy. Warto się na ta grupę otworzyć.
Taclem

Dodaj komentarz