Jakiś czas temu na rynku ukazał się ciekawy projekt. Wrocławski zespół Orkiestra Samanta i francuska grupa Les Dieses wydały wspólną płytę. O okolicznościach powstania tego albumu i o kilku innych sprawach z Pawłem „Alexem” Aleksanderkiem rozmawiał Rafał „Taclem” Chojnacki.

Folkowa: Nie wszyscy przyjeżdżają na koncerty do Wrocławia, więc sporo naszych czytelników nie wie skąd wzięła się nazwa zespołu. Dlaczego więc „Orkiestra Samanta”?

Orkiestra Samanta: Kilka lat temu istniała we Wrocławiu tawerna „Port Samanta” – swego czasu miejsce kultowe dla żeglarzy i miłośników szant z Wrocławia i nie tylko. Tawerna w samym środku miasta pod gołym niebem czynna 24 na dobę przez cały rok.
Zima i deszcz nie przeszkadzały. W środku nastrój iście żeglarski: ławy drewniane przykryte skórami, maszty z żaglami, bar wykonany ze starej krypy rybackiej a na samym środku ognisko. Codziennie przesiadywało tam wieczorami po 80 – 100 osób i śpiewało szanty, opowiadało o swoich morskich i żeglarskich przygodach. Nie było i nie ma takiego miejsca w Polsce, gdzie byłby oddany tamten niesamowity klimat. Ściągali tam ludzie z całej Polski. Tawerna gościła m.in. EKT Gdynia, Stare Dobre Małżeństwo, Wolną Grupę Bukowina, Martynę Jakubowicz, Stare Dzwony – żeby wymienić tylko kilka przykładów dobrze znanych wykonawców. Świadczy to o jej niepowtarzalności. Pośród znajomych, przyjaciół śpiewających wspólnie wieczorami w „Porcie Samanta” narodził się pomysł spróbowania swoich sił na większych scenach w Polsce i tak w zasadzie normalną koleją dziejów powstał zespół. A jak mógł się nazywać zespół wielu grających i śpiewających żeglarzy grywający w „Porcie Samanta”? Tylko Orkiestra Samanta – nazwy nikt nie wymyślał była oczywista dla wszystkich.
Tawerna „Port Samanta” już nie istnieje lecz opowieści o jej atmosferze i ludziach krążą w legendach do dzisiaj.

F: Wasz najnowszy projekt, to wspólna płyta z francuską grupą Les Dieses. Skąd znacie tą grupę?

OS: Les Dieses poznaliśmy w Polsce podczas ich koncertów we Wrocławiu, zorganizowanych w ramach współpracy miast partnerskich Poitiers i Wrocławia. Poznaliśmy się i zaprzyjaźniliśmy. Potem były e-malie i w końcu wyjazd Orkiestry do Francji i wspólne koncerty z Les Dieses.

F: Kto wyszedł z inicjatywą wspólnej płyty?

OS: Dobrze się rozumiemy z Les Dieses, od początku przypadliśmy sobie do gustu. Pobyt we Francji i wspólne koncerty ugruntowały naszą znajomość. Na pomysł wspólnej płyty wpadł Zito Barrett – skrzypek i kompozytor Les Dieses. Zespoły zainteresowały swoim pomysłem Krzysztofa Grzelczyka – dyrektora Biura Współpracy z Zagranicą przy Urzędzie Miejskim we Wrocławiu. Podchwycił pomysł i… powstała płyta.

F: Skąd tytuł „Odyseja”?

OS: Okładkę płyty zaprojektował i narysował Didier Dubreuil – wokalista i autor tekstów Les Dieses. Opowiada ona o podróży Les Dieses z Poitiers do Wrocławia i odwrotnie – Orkiestry z Wrocławia do Poitiers. To taka nasza wspólna „Odyseja” przez całą Europę.

F: Śpiewacie po polsku dwa utwory Francuzów. Jak powstawała płyta? Czy są jakieś wspólne nagrania, czy każdy nagrał „swoje”?

OS: Śpiewamy kilka utworów zespołu Les Dieses, mamy ich błogosławieństwo i specjalną zgodę na wykonywanie i ewentualne nagrywanie ich utworów. Na płycie „Odyseja” znalazły się dwa: „Ocean” i „Wrocławski port”.
Płyta nagrywana była częściowo we Francji częściowo w Polsce, miksowanie całego materiału i późniejszy mastering płyty miał miejsce we Wrocławiu.

F: Czy są utwory, które na płycie wykonują muzycy obu składów jednocześnie?

OS: Na płycie nie ma numerów które nagrane są jednocześnie przez muzyków obu składów. Diesy nagrywali swoje numery we Francji
my nasze w Polsce potem robiliśmy już wspólny mix i master u nas.

F: Jak to wygląda na koncertach?

OS: Natomiast na koncertach w kilku numerach m.in.: „Wrocławski port”, „W moim pubie” czy „Ocean” na scenie są wszyscy muzycy z obu składów, razem 11 osób. Zwrotki piosenek śpiewam raz ja raz Didier, refreny wszyscy – po francusku lub po polsku zależnie od tego jak na danym koncercie ustalimy. Zielak na charango, ja i Didier na gitarach, Stefan z Diesów na mandolinie lub banjo, perkusiści grają wymiennie jeden na perkusji dugi na kohanie, basiści również jeden gra na basie drugi na bongosach lub przeszkadzajkach – schemat sekcji w numerach to perkusista jednego zespołu i basista drugiego tak żeby mix obu zespołów na scenie był maksymalny. Ale numer jeden całego składu 11 osobowego to połączone siły skrzypków naszej Aliny i Zito
z Diesów. Tutaj nie będę skromny to jest show które trzeba zobaczyć. Gorąco polecam. Na każdym koncercie jest inaczej nigdy nie przestają mnie zaskakiwać swoimi wzajemnie przenikającymi się improwizacjami.

F: Francuzi śpiewają o Polsce, Agnieszce, Kasi i Bałtyku, Wy o dziewczynach z La Rochelle. Czy piosenki były przez obie grupy przygotowane specjalnie na ten projekt?

OS: Z myślą o projekcie płyty „Odyseja” powstały utwory: „Le K”, „Dziewczęta z La Rochelle”, „D`or ot d`ambre”, „Wrocławski
port” i „Ocean”. Piosenka „Le K” to wspomnienia Les Dieses z pobytu w Polsce, „Dziewczęta z La Rochelle” to znowu nasze wspomnienia z pobytu we Francji. Jest też utwór o Wrocławiu nagrany na płycie dwa razy raz w wykonaniu autorów – „D`or ot d`ambre” – i drugi raz – „Wrocławski port” – w naszym wykonaniu i z naszym tekstem. Właśnie ta piosenka jest motywem przewodnim całej płyty.

F: Na całej płycie jest tylko jedna melodia tradycyjna, całość brzmi jednak dość stylowo. Czy trudno dziś pisać piosenki, które brzmią jak stare utwory folkowe?

OS: Oba zespoły tworzą własną muzykę opartą o elementy folku z tekstami o morzu i żeglowaniu. „Odyseja” to płyta żywiołowa nadająca się do słuchania i do tańca zarówno w atmosferze klubowej jak i na koncertach czego próbkę mieliśmy podczas premiery płyty na festiwalu we Wrocławiu.
A czy płyta brzmi folkowo czy nie to już pozostawiamy do oceny słuchaczom, mamy jednak nadzieję że „Odyseja” trafi w gusta zarówno miłośników szant jak i muzyki folkowej.

F: Jak z perspektywy trzech lat oceniacie swój debiutancki album?

OS: Każdy zespół popełnia większe lub mniejsze błędy przy debiutanckim albumie. Z perspektywy czasu wiele rzeczy inaczej byśmy zrobili. Mamy świadomość że napięty czas w studio, pierwszy kontakt ze studiem i małe doświadczenie muzyczne odbiły się na produkcie finalnym ale któż nie popełnia błędów…

F: Jakie są kolejne plany Orkiestry Samanta?

OS: Kolejne plany to dalsza promocja płyty „Odyseja”, jeszcze w tym roku kolejna płyta, teraz już tylko Orkiestrowa. Premiera najprawdopodobniej na Festiwalu Piosenki Studenckiej ŁYKEND we Wrocławiu w czerwcu tego roku.
W planach wspólne koncerty z Les Dieses w Polsce i może we Francji. Poza tym jak co roku koncerty w całej Polsce i nie tylko.

F: Czy któreś z piosenek z „Odyseji” trafią na nową płytę Orkiestry?

OS: Na nowej płycie znajdzie się osiem nowych numerów plus sześć naszych numerów z płyty Odyseja w sumie 14 numerów około 65 min muzyki.

F: W takim razie życzę powodzenia, bo sporo ma się dziać w Waszym obozie. A czytelników zapraszamy na stronę zespołu Orkiestra Samanta.