Spora dawka żywiołowego punk-folka, to świetna sprawa na pochmurny dzień. Działa jak Red Bull. Co ciekawe tak ostro grająca kapela powstała w amerykańskim środowisku katolickim.
Mocne dźwięki zaczynającego płytę utworu to protest przeciwko wojnie. Orientalne brzmienie daje dokładne pojęcie o jaki kawałek świata i jaką wojnę chodzi. Później grupa wraca do tego co robi najlepiej – ostrej muzyki opartej na celtyckich korzeniach.
Nie jest to łatwa i wesoła płyta. Przeważają tu zaangażowane teksty, często wykrzyczane z punkową,a nawet hardcore`ową zadziornością. Jak wspomniałem jest tu sporo energii.
Najciekawszy na płycie był dla mnie utwór „Like A Drunkard Reel – A Birth” w którym nietrudno doszukać się wschodnioeuropejskich wpływów.
Jeśli lubicie Dropkick Murphy`s, to Ballydowse mogą być uznani za ich muzycznych, mniej melodyjnych, kuzynów.

Rafał Chojnacki