Czy Czech może być wirtuozem celtyckiej gitary? Po tej płycie okazuje się, że może. Piękna, nastrojowa płyta Michala Hromka to jego debiut, ale również album, który otworzył mu drogę na folkowe „salony”.
Dominują tu utwory Thurlogha O`Carolana, wybitnego irlandzkiego klasyka, który był ponoć niewidomym harfistą. Jego dzieła to klasyki, które Hromek przetransponował na gitarę. Oprócz gitary słyszymy tu jednak również flety i instrumenty smyczkowe i perkusyjne.
Całość albumu jest bardzo melancholijna, czasem brzmi niemal jak muzyka filmowa. Dotyczy to zwłaszcza fragmentów autorstwa samego gitarzysty.
Mimo, że w większości mamy tu do czynienia z melodiami irlandzkimi, to nic nie stoi na przeszkodzie, by płyty tej spróbowali również ci, którym na co dzień nie po drodze z celtyckimi brzmieniami. Myślę, że znaleźliby tu coś dla siebie zarówno sympatycy Mike`a Oldfielda, Andreasa Vollenvaidera, jak i brzmień ilustracyjnych, czy nawet relaksacyjnych.

Taclem