Utwór rozpoczyna się bardzo ładną, stylizowaną na szwedzką melodię ludową, kompozycją „Sol de Janeiro”. Jest w jej brzmieniu jednak co, co sprawia, że jest ona nieco miększa, mniej wyrazista, niż mają to zwykle w zwyczaju szwedzkie melodie. Po chwili, po kilku wirtuozerskich łamańcach skrzypiec zmienia się tempo tańca. To melodia „Ombyggnan”. Wciąż jednak pozostajemy w Skandynawii.
Zmiana klimatu pojawia się w „Mentiras”. Trafiamy na chwilę na portugalskie wybrzeże, by zaraz powrócić do Szwecji w wiązance dwóch polsk: „Polska efter Pĺl Karl/Gärdespolska”. Taka mieszanka stylów panuje na całej płycie.
Raz grane są melodie szwedzkie, w większości tradycyjne, przeplatane czasem z melodiami pisanymi przez członków zespołu. Za chwilę do muzyków dołącza Liana, śpiewając zarówno tradycyjne, jak i współczesne piosenki portugalskie. Największe zdziwienie powoduje jednak nie tyle fakt, że grają to ci sami muzycy, a spójność, jaką udało im się osiągnąć na tym albumie.
Słychać to najbardziej w piosenkach, w których do fado dodano instrumentalne melodie napisane w duchu szwedzkiego folku. Mieszanka ta jest tyleż wybuchowa, co i szalenie udana.
Kwintesencją stylu zespołu jest finałowa kompozycja „Antonios vals”, napisana przez portugalską wokalistkę i szwedzkiego instrumentalistę z okazji narodzin dziecka ich przyjaciół ze szwedzko-portugalskiego związku.
Stockholm Lisboa Project zadomowił się już na skandynawskiej scenie folkowej, podoba się również w Europie. Bardzo słusznie. To rewelacyjny pomysł na połączenie ognia z wodą.

Rafał Chojnacki