Grupa The Dreadnoughts krąży po folkowych tematach z gracją pancernika. Ostro poczynają sobie ze standardami, piszą własne punk-folkowe numery i nie oglądają się zbytnio na konkurencję. Ostatnim zespołem, który tak bezpretensjonalnie sobie poczynał, była brytyjska kapela Tofu Love Frogs, jednak już dawno o nich nie słychać. Tymczasem ich muzyczni pobratymcy objawili się za Wielką Wodą – w Vancouver. Nie obchodzą ich zbytnio Dropkick Murphy’s czy Flogging Molly, jeżeli już czasem zabrzmią podobnie do innej grupy, to są to klasyczni The Pogues („Fire Marshall Willy”)
Marynarska nazwa zespołu zobowiązuje do konkretnej tematyki utworów. Dlatego znajdziemy tu znane morskie tematy – „Old Maui” i „Roll the Woodpile Down”. Morze pobrzmiewa też jednak również w innych utworach, takich jak „Katie, Bar The Door”, „The Dreadnought” czy „Mary the One Eyed Prostitute Who Fought the Colossal Squid and Saved Us from Certain Death on the High Seas”.
The Dreadnoughts to obecnie jedna z ciekawszych pozycji na punk-folkowym rynku. Są jednocześnie dość sprawni instrumentalnie, by pozwolić sobie na muzyczne szaleństwo, ale na tyle młodzi i rządni sukcesu, by nie obawiać się krytyki. Można przecież przyczepić się do tego, że to płyta mało urozmaicona i pozbawiona finezji, ale moim zdaniem taka właśnie powinna być i najwyraźniej Kanadyjczycy są podobnego zdania.

Rafał Chojnacki