Miesiąc: Wrzesień 2013

Mathieu Touzot „Ma Guitare Poitevine”

Francuski gitarzysta Mathieu Touzot należy do marzycieli, którzy w swojej grze oglądają się daleko w przeszłość i próbują zaczarować słuchacza czarem melodii, które kiedyś wybrzmiewały w domach, zagrodach, kawiarniach czy na dworach. W jego muzyce słychać wyraźne piętno muzyki dawnej i ludowej. Z drugiej jednak strony jest on muzykiem grającym dość nowocześnie, zwłaszcza jeżeli przyjrzymy się jego stylistyce. Może jednak sobie na to pozwolić, ponieważ ma nienaganny warsztat.
Pod względem repertuarowym jego gitarowe kompozycje oddają klimat okolicy, w której wyrastał. Jego korzenie tkwią między Melle a Saint-Sauvant we Francji. Jest więc spadkobiercą pięknej muzyki, w tym również lirycznych ballad. I tą liryczność bardzo dobrze słychać w jego autorskich kompozycjach.
W kilku kompozycjach („Une énorme fête”, „Fleurs”) pojawiają się gościnnie wokalizy, które nadają płycie jeszcze piękniejszego i bardziej eterycznego klimatu.
Jak już wspomniałem Touzot to marzyciel. Jednak dobrze czasem posłuchać takiego marzyciela.

Rafał Chojnacki

Paul Huellou „Un Eostad”

W swojej rodzinnej Bretanii Paul Huellou znany jest jako spadkobierca wokalnych technik charakterystycznych dla dawnych piesni z tego rejonu. Uważa się go również za legendarnego gawędziarza i dudziarza. Odkryto go w latach czterdziestych, kiedy zaczął prowadzić audycje radiowe w bretońskim Radio Quimerc`h.
Album zatytułowany „Un Eostad” (czyli „żniwa”), to płyta dość nietypowa, poniewaź Huellou zarejestrował ten materiał i wydał na kasecie w 1987 roku, kiedy mieszkał w Dublinie. Wspierają go tu bretońscy muzycy, w tym również jego syn, znany flecista, Pol. Miłośnikom folku najbardziej znanym gościem na tej płycie na pewno wyda się Paddy Keenan, dudziarz, znany choćby z The Bothy Band. Warto też jednak zwrócić uwagę na jego kolegę, gitarzystę Brendana Fahy, który jako współaranżer dał tej płycie sporo interesujących brzmień.
Kompaktowa reedycja z 2010 roku została ładnie wydania, zapakowana w gustowny digipack. Jednak to nie opakowanie jest tu najważniejsze. Istotna jest muzyka, płynąca prosto z bretońskiego serca starego śpiewaka.

Rafał Chojnacki

Bohemian Betyars „Stone Soup”

Punk folkowa mieszanka prosto z Węgier, to prawdziwy cios między oczy. Jest tu wszystko, do czego przyzwyczaiły nas liczne kapele mieszające celtyckiego folka z punk rockiem. jednak różnica jest taka, że Bohemian Betyars wzięli na warsztat własną muzykę ludową, miejskie klimaty i ducha artystycznej bohemy.
Już na poprzedniej płycie, debiutanckim albumie zatytułowanym po prostu „Bohemian Betyars”, zespół pokazał jak rozgrzać do czerwoności miłośników punk-folkowego grania. „Stone Soup”, to płyta, która jest logiczną konsekwencją tamtych nagrań.
Gdybym miał wskazywać na inspiracje węgierskich muzyków, należałoby przede wszystkim wymienić tu nazwę Gogol Bordello. Trzeba jednak przyznać, że Bohemian Betyars są mimo wszystko odrobinę bardziej zakorzenieni w scenie hardcore. Czasem zaś trzymają emocje w cuglach. Nie jest to jednak zarzut, ponieważ energicznych momentów na tym krążku nie brakuje („200 BPM”, „Amok” i wiele innych). Jednak tam, gdzie grają nieco spokojniej („Ködös”, „Betekintő”), pokazują, że potrafią zagrać coś więcej, niż tylko punkową odmianę bałkańskich melodii. Udowadniają, że żywiołowa muzyka nie oznacza jedynie szaleńczych galopad perkusji, co należy poczytać im za sporą zasługę.
Na pewno nie jest to muzyka dla wszystkich, ponieważ ludzie o słabych nerwach prawdopodobnie nie przetrwają pierwszego utworu. Jeżeli jednak ktoś lubi cięższe granie w folku, to może z przyjemnością zapoznać się z tym materiałem. W niektórych utworach spokojne i agresywne elementy się przeplatają („Mindenmindegyitt”, „Flying down”, „Run Away?!”), tworząc nową jakość. Nie zmienia to jednak faktu, że całość jest przeznaczona dla uszu oswojonych z mocnym rockiem.

Rafał Chojnacki

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén