Miesiąc: Kwiecień 2010

Faelwa „Farewell Sun”

Holenderska grupa Faelwa może zostać zaliczyć w poczet grup inspirujących się neofolkiem, dark ambientem i innymi gatunkami muzyki o mrocznej atmosferze. Delikatnie snujące się melodie, czasem nawet w nieco folk-rockowej oprawie (jak to ma miejsce w przypadku „The Heron” czy „Farewell Sun”) kontrastują tu z niepokojącymi szeptami i rozedrganym klimatem (np. „Orphan Lullaby”.
Zawarta na tej płycie muzyka to tylko cztery utwory, ale mówią one wiele o wrażliwości muzycznej tworzących ten projekt instrumentalistów. Za pomysły i całą koncepcję odpowiadają Jasper Strik i Mark Kwint, muzycy, którzy związani byli już z wieloma holenderskimi kapelami, zarówno folkowymi jak metalowymi. To że na stylu takich frontów powstała tak spokojna i przemyślana muzyka, pokazuje jak bardzo otwarte głowy muszą mieć Jasper i Mark.
Pozostaje liczyć na to, że nie jest to ich ostatni wspólny projekt.

Rafał Chojnacki

Dreamchild „La Fee Verte”

Poezja Williama Butlera Yeatsa, piosenki The Beatles, gotycko-celtyckie granie i absynt – co mogą mieć ze sobą wspólnego te elementy? Album „La Fee Verte”, zarejestrowany przez zespół Dreamchild dowodzi, że całkiem sporo.
Dreamchild, to właściwie duet, który tworzą Frank Gerace i Cheryl Wanner. Od kilku lat z powodzeniem występują zarówno na imprezach gotckich, folkowych, jak i tych spod znaku dark wave. Ich muzyka, oniryczna i niekiedy budząca nieomal grozę (posłuchajcie krótkiego utworu „Capacocha”), potrafi przyciągnąć zarówno klimatem, który może spodobać się miłośnikom Dead Can Dance i celtycko-mrocznych śpiewów („Leanan-Sidhe”), jak awangardowym luzem, który cechuje niemal każdą kompozcję.
La Fee Verte, Zielona Wróżka, czy też po prostu absynt, to jeden z tych magicznych trunków, które otwierały artystom wrota do percepcji całkiem innych światów. Nie wiem czy Frank i Cheryl korzystali z takich właściwości absyntu (opartego w dużej mierze na piołunie, destrukcyjnie wpływającym na układ nerwowy), ale wyszła im płyta niesamowita. Jednocześnie spokojna i pełna pomysłów. Zaskakująca.

Rafał Chojnacki

The Spook of the Thirteenth Lock „The Spook of the Thirteenth Lock”

Na jakie eksperymenty muzyczne może sobie pozwolić inspirująca się muzyką ludową kapela z Dublina? Jeżeli myślicie, że na żadne, to muszę Wam przyznać, że ja miałem podobne zdanie. Zanim usłyszałem nagrania The Spook of the Thirteenth Lock.
Folk-rockowe granie w ich wykonaniu nawiązuje do lat 70-tych. W opiniach pojawiają się często nawiązania do Thin Lizzy, jednak na postawił bym raczej na progresywny folk-rock w stylistyce Horslips. Oczywiście samo brzmienie jest bardziej współczesne.
Piosenki zawarte na płycie to w większości autorskie kompozycje, oparte o celtyckie korzenie. Zdarzają się czasem wycieczki muzyczne również w inne regiony, jak w przypadku rewelacyjnego utworu „The Partisan”, opartego o motywy macedońskie.
Debiut fonograficzny Irlandczyków zyskał zasłużenie bardzo dobre przyjęcie ze strony krytyków. Porównywano ich m.in. do amerykańskiej grupy 16 Horsepower, której wyrazista twórczość przyczyniła się za oceanem do wzrostu popularności nurtu alternative country. Zarówno nawiązania religijne, jak i alternatywne brzmienie samej muzyki, stawiają Irlandczyków w bezpośrednim sąsiedztwie tej nieistniejącej już grupy. Czyżbyśmy mieli do czynienia z powstaniem nowego nurtu? Alternative celitc music?

Rafał Chojnacki

Deep Green Light „L’uomo del Caffè”

Deep Green Light, to włoska ekipa, która podąża śladami wydeptanymi przez laty przez takie zespoły, jak Folkabbestia czy Modena City Ramblers. Łączą w swojej muzyce celtyckie pieśni z typową dla mieszkańców słonecznej Italii pasją.
Płytka „L’uomo del Caffè” to debiut fonograficzny tej sympatycznej grupy, która może się poszczycić ledwie trzyletnim doświadczeniem (gdy nagrywali te dźwięki, istnieli od dwóch lat, album jest bowiem z ubiegłego roku). Nic więc dziwnego, że w repertuarze póki co dominuje klimat irlandzkiego pubu i evergreeny w postaci „The Irish Rover” czy „Foggy Dew” zagrane na modłę The Pogues. Jednak w utworach o bardziej śródziemnomorskim charakterze, czuć spory potencjał włoskiej grupy i myślę, że byłby to słuszny wybór, gdyby na właśnie takie piosenki postawili w przyszłości. Nie znaczy to, że muszą rezygnować z irlandczyzny, ale może niekoniecznie powinni grać tak znane, wielokrotnie przerabiane, utwory.
Na chwilę obecną Deep Green Light to świetna kapela do zabawy w pubie. Ale potencjał mają o wiele większy.

Rafał Chojnacki

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén