Miesiąc: Lipiec 2008 (Page 2 of 2)

Kendon „K Dans”

Bretońska grupa Kendon proponuje nam tradycyjną zabawę z ludowymi tańcami. Tytuły melodii zastąpiono tu umownymi nazwami, ważniejsze jest, żeby wiedzieć co i w jakim tempie mamy tańczyć. Wiem że również w Polsce mamy spore grono (dzięki osobie Tomka Kowalczyka z roku na rok coraz większe) ludzi zainteresowanych kulturą i tańcem bretońskim. Dlatego też przede wszystkim do nich kieruje te słowa: „Poszukajcie albumu grupy Kendon! Nie zawiedziecie się”.
Lekko jazzująca sekcja rytmiczna to ukłon w kierunku tych, którzy, podobnie jak ja nad tańce przedkładają muzykę. Również gry pojawia się śpiew bardzo łatwo zanurzyć się w pięknie tych dźwięków. Bardzo łatwo wyobrazić sobie spore grupy tancerzy podczas tradycyjnych fest noz.
„K Dans” to trzeci album zespołu i choć nie znam poprzednich, to mam wrażenie że wiedzą dobrze dokąd chcą ze swą muzyką dotrzeć Czuć wyraźnie że zdają sobie sprawę z własnych możliwości i wykorzystują je w możliwie najlepszy sposób.
Warto zaznaczyć, że autorem niektórych melodii jest Arnaurd Royer, grający w zespole na gitarze klasycznej i folkowej. Mam nadzieję że spotkam się jeszcze zarówno z jego kompozycjami, jak i z zespołem Kendon.

Taclem

Yggdrasil „Live in Rudolstadt”

Yggdrasil to w mitologii skandynawskiej Drzewo Świata. Jak się okazuje, jest to również nazwa jazz-folkowej kapeli prowadzonej przez Kristiana Blaka. Kristian jest nie tylko znanym muzykiem, ale i propagatorem kultury farerskiej, wydającym sporo płyt artystów z Wysp Owczych.
Yggdrasil to projekt, który reprezentował Danię na Rudolfstadt Tanz und Folk Festival w Niemczech. Z tych właśnie koncertów pochodzą nagrania na tą płytę. Są tu zarówno utwory farerskie, jak i motywy sięgające do tradycji szetlandzkich. Tchnące jazzem aranżacje oparte są w dużej mierze na wokalu Eivør Pálsdóttir, śpiewaczki o niesamowitym spektrum głosu. Jej wokalizy kojarzą się czasem z tym, co w world music wyprawiała Lisa Gerrard. Lisa jednak częściej poskramiała swój głos, Eivør pozwala mu brzmieć. Z resztą takie właśnie brzmienia wokalne odnajdujemy również na solowych płytach artystki.
Dominują tu kompozycje Kristiana, silnie osadzone w stylistyce folkowej, ale, jak już wspomniałem, zaaranżowane na jazzowo, czasem nawet jazz-rockowo. Podejrzewam, że muzyka ta miała szansę spodobać się na festiwalu w Rudolfstadt, przybywa tam bowiem sporo wyrobionej muzycznie publiczności, dla której harce Yggdrasila były pewnie sporą, choć łatwą do zaakceptowania ciekawostką.

Taclem

Henry Marten`s Ghost „High on Spirits!”

Dubliński pomnik Molly Malone i kościotrupy z instrumentami – tak oto prezentuje się okładka trzeciego, najnowszego jak dotąd albumu zespołu Henry Marten`s Ghost. Na pozór jest to zestaw znanych irlandzkich przebojów. Ale tylko na pozór. Trudno byłoby nagrać dziś lepsza płytę z tak tradycyjnym materiałem.
Lekkie folk-rockowe brzmienia, niezłe skrzypce i bardzo lekko zaśpiewane piosnki, to największy atut płyty „High on Spirits!”.
Rewelacyjny „The Jolly Beggarman”, świetna „Reglan Road” (wzorowana nieco na wersji Van Marissona, ale cóż, przecież nie ma lepszej), czy bardzo rozbujany „The Irish Rover” to najlepsze wizytówki tej płyty.
Bardzo dobre są też wiązanki utworów instrumentalnych. Co prawda są zespoły grające irlandzkie tańce dużo oryginalniej, ale tu czuć, że muzyka aż unosi słuchacza do tańca. Nic więc jej nie brakuje.
Czy są słabsze momenty? Są, do nich należy choćby „The Wild Rover”. Nie udało się z tego standardu za wiele wycisnąć, a szkoda.
Mimo to ogólny rozrachunek jest jak najbardziej na plus. Płyta godna polecenia.

Taclem

Patrick`s Head „Demo 2003”

Druga z demówek, które otrzymaliśmy od zespołu Patrick`s Head. Tym razem płytka zawiera trzy utwory, które znalazły się później na płycie „A Mild Case of Something Weird…”.
To wciąż lekkie, nieco folk-rockowe granie w stylu, który można umieścić gdzieś pomiędzy Bobem Dylanem, R.E.M. a Great Big Sea.
Najważniejsze są tu piosenki. Proste, niezbyt skomplikowane, doskonale nadające się do wspólnego śpiewania. Nie wiem, czy w Polsce zrobiliby karierę, ale prawdopodobnie mieliby spore grono zwolenników i jakiś nakład płyt na pewno by schodził. Po piosenkach takich jak „Hey Babe” łatwo dość do wniosku, że to idealna grupa do grania w klubach. Warto posłuchać, zwłaszcza, że teksty są niebanalne.

Taclem

Jan Wołek „Trzeciorzęd”

Wołek to bard kojarzący się z dawną kulturą studencką. Jako, że od jakiegoś czasu łatwiej zobaczyć go w telewizji jako prowadzącego programy o sztuce lub filozofii, niż na scenie, to pojawienie jego płyty było dla mnie nie lada niespodzianką. Szybko jednak zapał nieco osłabł, okazało się bowiem, że to nagrania archiwalne z festiwalu FAMA 1985.
Autorskie piosenki Wołka pamiętam jeszcze ze starej kasety, gdzie z jednej strony on śpiewał pięć piosenek, a z drugiej swoje osiem prezentowała Wolna Grupa Bukowina. Nagrania te pochodziły z 1978 roku. Cztery spośród tamtych piosenek („Piosenka dla Danki”, „Piosenka ku przestrodze”, „Piosenka dla Aleksandry” i „List do Oli”) pojawiają się również tu.
Charakterystyczny wokal Wołka i jego mocne, czasem bardzo osobiste wiersze, mogą być dla niektórych trudne do strawienia. Nie ma tu lekkości Kaczmarskiego, jest raczej refleksja, klimat podobny nieco do tego z dawnej Piwnicy Pod Baranami, czy też ostrego brzmienia bardów rosyjskich.
Wydanie archiwalnych nagrań Wołka, to pomysł dobry, zwłaszcza, że to chyba jedyna w tej chwili pozycja na rynku z jego autorskimi wersjami. Nietrudno znaleźć jego piosenki, brakuje jednak jego wykonań. W tym kontekście to świetna koncepcja. Szkoda jednak, że nie udało się nakłonić Wołka do zarejestrowania tych utworów na nowo.

Taclem

Page 2 of 2

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén