Miesiąc: Kwiecień 2007 (Page 1 of 4)

Various Artists „Songs from Ireland”

Możnaby się czepiać, że nie wszystkie zamieszczone tu piosenki są „from Ireland”, ale mimo że znam ta płytę od lat, to wciąż pozostaje ona jedną z najoryginalniejszych składanek z muzyką irlandzką. Dlatego też nie ma sensu odstraszać Was od niej – wręcz przeciwnie od razu zaznaczam, że warto się nią zainteresować.
Wydana przed laty w Polsce wersja kasetowa miała inną okładkę, tu jadnak załączam oryginalną, aktualnie dostępną.
Ważny w tej płycie jest podtytuł – „Best of Irish Songwriters”. Właśnie on świadczy o oryginalności składanki. Mamy tu bowiem do czynienia z wyborem spośród współczesnych utworów, wykonywanych przez mniej lub bardziej znanych irlandzkich wykonawców. Na pewno największą gwiazdą jest tu Dolores Keane, znana choćby z grupy De Dannan. Jej wykonania takich pieśni jak „Feel It in My Bones” czy „Caledonia”, to ozdoba tej płyty. Ostatnia z tych piosenek jest co prawda napisana przez Szkota, Dougiego MacLeana, jednak nie umniejsza to geniuszu wykonania.
Spośród zespołowych wykonawców wyróżnia się grupa Barrowside z ich wykonaniem „Walking on the Moon”. Wśród piosenek śpiewanych przez ich autorów chciałbym zwrócić uwagę przede wszystkim na „Words and the Bottle” Micka Hanly`ego i „Believing” Kierana Halpina. To jedne z najpiekniejszych folkowych ballad jakie słyszałem.
Mimo że składanka pamięta połowę lat 90-tych, to jednak nie zestarzała się ani trochę.

Taclem

Various Artists „Masters of Percussion vol. 2”

Wydawnictwo ARC Music prezentuje nam drugą już składankę z muzyką etniczną grną na rozmaitych rodzajach instrumentów perkusyjnych. Jeśli congi, table czy inne bębny to Wasz świat, to ta płyta poruszy u Was kilka czułych strun.
Tak jak na poprzedniej płycie, tak i tu mamy do czynienia z przeglądem muzykie z różnych krańców świata. Południowa Afryka, Iran, Burundi czy Karaiby, to tylko niektóe miejsca z których zaczerpnięto znajdujące się tu nagrania.
Oczywiście większość płyty, to utwory, które znajdziemy na innych albumach wykonawców należących do „stajni” ARC Music. Batimbo, Hossam Ramzy czy The Taiko Drummers, to dziś już czołówka wykonawców z kręgów muzyki świata. Jednak obok nich na takich składankach zawsze jest trochę miejsca, żeby zaprezentować mniej znanych wykonawców i choćby przez wzgląd na takie właśnie rarytasy, warto po tę płytę sięgnąć.

Taclem

Various Artists „20 Best of Today`s Folk & World Music”

Takiej płyty jeszcze nie widziałem. Wegrzy, Celtowie, Grecy, Skandynawowie, Rosjanie i różny Latynosi. Wszystko w jednym worku. Kto odpowiada za tą chaotyczną mieszankę? Wytwornia ARC Music, która w ten, nieco nieporadny sposób, próbowała w 1991 roku zaprezentować swój katalog.
Wrzucenie wszystkiego do jednego worka powoduje, że eklektyzm tej płyty sięga zenitu. Nie wiem czy wiele osób zdierży rosyjską „Kalinkę” zagraną tuż po mrocznej norweskiej piosence. Tuż obok z resztą czają się Dublinersi z jedneym ze znanych „rebel songów”.
Momo że płytę próbowano jakoś poukładac tematycznie, to te dwadzieścia utworów wciąż pozostaje składanką bez jakiejkolwiek myśli przewodniej. Cóż, nie wystarczy wybrać jak leci fajne kawałki z istniejacych płyt. Trzeba czegoś więcej, żeby taka płyta miała sens.

Taclem

Sacambaya De Bolivia „En El Alma De Los Andes”

Muzyka ma to do siebie, że w dobrym wykonaniu potrafi urzec nawet najbardziej sceptycznych słuchaczy. Folkowa grupa Sacambaya De Bolivia na swym albumie „En El Alma De Los Andes” odchodzi od ulicznego grania indiańskich zespołów (które preferują światowe przeboje zagrane `po indiańsku` + „El Condor Pasa”). Są tu za to współczesne kompozycje nawiązujące do tradycyjnych brzmień.
Wyjątkowość płyty „En El Alma De Los Andes” polega właśnie na bardzo autorskim podejściu członków zespołu do muzyki z Boliwii. Są to niewątpliwie fachowcy i ich utwory brzmią, jakby były tradycyjne. Jednak autorski charakter kompozycji sprawia, że nie mamy do czynienia z wyświechtanymi schematami muzycznymi, a po prostu z niezłym folkowym graniem.

Rafał Chojnacki

Paul & Margie „40 Most Popular American Folk”

Paul & Margie to duet, który tworzą Paul Espinoza i Margie Butler, na codzień podpory zespołu muzyki celtyckiej Golden Bough. Na tym dwupłytowym albumie wspiera ich z resztą również Florie Brown, skrzypaczka z tej formacji.
Pierwszą z dwuch zaprezentowanych tu płyt otwiera radośnie zagrana pieśń „This Land is Your Land” autorstwa Woody Guthriego. Myśle, że trudno o bardziej zasługującego na tę rolę autora. Guthrie z resztą wraca później jako autor w jeszcze kilku innych piosenkach: „Oklachoma Hills” czy „Pretty Boy Floyd”.
Z kolei tradycyjna „All My Trials”, którą znałem dotąd głównie z wersji Joan Beaz wypadła w wykonaniu Margie równie ciakawie. Podobnie zresztą ma się rzecz z przejmującym wykonaniem pięknej ballady „Motherless Child”.
W przypadku wielu popularnych kompozycji grający tu duet zastosował bardzo oszczędne, czasem nawiązujące do klasyki aranżacje. Tak jest choćby z „Sweet Betsy From Pike”, „City Of New Orleans”, „Stewball”, „500 Miles” czy „Irene Goodnight”.
Są tu co prawda utwory, które nie należą do najlepiej zagranych, jak np. „Prairie Lullaby” Jimmy`ego Rodgersa czy „Freight Train” Elizabeth Cotton ale to zdecydowana mniejszość na tej płycie. Doskonale wyszła za to śpiewana przez Margie ballada Pete`a Seegera „Where Have All The Flowers Gone” i dylanowskie „Don`t Think Twice It`s All Right” śpiewane przez Paula.
Nie zapomniano też o folkowych korzeniach bluesa, stąd na płycie tradycyjne utwory, takie jak „John Henry” „The Rock Island Line” „My Gal” czy „Sportin` Life Blues”.
Spośród utworów, które nie były mi dotąd dobrze znane wyróżniłbym przede wszystkim „Thirsty Boots” Arica Andersona.
Moim zdaniem pomysł na płytę był rewelacyjny. Trochę żałuję, że nie nie nagrał jej cały zespół Golden Bough, ale rzeczywiście nie pasowałaby ona w wielu miejscach do repertuaru tej grupy. Może jednak kiedyś nagrają razem album z amerykańskim folkiem o celtyckich korzeniach. To też byłoby ciekawe.

Taclem

Pandit Ronu Majumdar „Master of the Indian Bansuri”

Po raz kolejny trafia do mojego odtwarzacza album z muzyką z Indii. Całkiem niedawno był to Baluji Shrivastav z albumem „Shadow of the Lotus”, zawierającym w większości klasyczne indyjskie ragi grane na sitarze. Tym razem pojawił się inny artysta, Pandit Ronu Majumdar i jego album „Master of the Indian Bansuri”.
Bansuri, to rodzaj poprzecznego fletu, używanego głównie na północy Indii. Flet ten wykonuje się z kawałka bambusa i jet to jeden z najstarszych instrumentów indyjskich.
Mimo że na płycie „Master of the Indian Bansuri” również otrzymujemy ragi (choć nie tylko), to warto zwórócić uwagę na to jak różna jest muzyka Ronu Majumdara, grana na flecie, od Baluji Shrivastava, mistrza sitaru. Doskonale pokazuje to jak dalece można posunąć się w interpretacji muzyki indyjskiej, nie tracąc jednocześnie jej charakeru.

Taclem

Lief Sorbye „Music from Norway”

Dla niektórych Lief Sorbye, to tylko i wyłącznie charyzmatyczny lider amerykańskich celtic rockowców z Tempest. Rzeczywiście trzeba przyznać, że styl tego zespołu jest charakterystyczny i łatwy do zapamiętania. Niewielu jednak wie, że swego czasu grał też w formacji Golden Bough u boku Paula Espinozy i Mergie Butler. Mniej więcej z tego czasu pochodzą też solowe nagrania Norwega.
Jak wskazuje sam tytuł – „Music from Norway” – mamy tu do czynienia z folkowymi piosenkami z ojczyzny Liefa. Artysta ten do dziś jest wierny swojej nacji – na niemal każdej płycie grupy Tempest znajduje się oryginalny utwór pochodzący z północy Europy.
Mimo że słyszałem już wiele kapel z północy, to głos Liefa nie ma sobie równych. W jego wykonaniu pieśni z północy stają się niesamowicie zimne i jednocześnie pełne emocji. To również głos doskonałego storytellera. Warto poszukać tej płyty wśród starszych wydań, bo od lat nie było reedycji.

Taclem

Baluji Shrivastav „Shadow of the Lotus”

„Cień lotosu” to tytuł, który doskonale oddaje wszelkie możliwe barwy tego albumu. Indyjskie ragi w wykonaniu Baluji Shrivastava, to przykład muszyki, która jest kolorowa. Gniew i szczęście mieszają sie w tych dźwiękach, tworząc stanowczy, emocjonalny tygiel.
Jak przystało na muzykę indyjska sporo tu improwizacji. Baluji Shrivastav tworzy w ten sposób całe muzyczne pejzarze, które uzupełnia tradycyjne indyjskie instrumentarium. Sitar, surbahar (to taki sitar o basowym brzmieniu), dilruba (rodzaj skrzypiec) to podsatawa, której tło stanowią ciekawe instrumenty perkusyjne. Przez to album „Shadow of the Lotus” staje się bogatszy niż wcześniejsze płyty artysty (to jego czwarty album).
Baluji Shrivastav nie zawsze trzyma się zasady, że to płyta z ragami. W „Dhun Bhairvi” już sam tytuł świadczy, że to inny rodzaj muzyki. Jednak dla słuchacza, który nie jest wybitnym znawcą melodii i rytmów indyjskich pojawienie się w końcowej fazie albumu utworu z gatunku dhun nie będzie raczej problemem.
Większość kompozycji jest tu długa i rozbudowana. Najobszerniejsza, „Raag Shahana”, trwa prawie pół godziny. Nie jest to jednak muzyka nudna. Warto się o tym przekonać.

Rafał Chojnacki

Zejman & Garkumpel

Zespół „Zejman & Garkumpel” powstał w 1985 roku jako duet. Stąd jego sparafrazowana nazwa zespołu od „Simon & Garfunkel”.

Od początku działalności podstawą repertuaru były autorskie kompozycje lidera Mirosława Kowalewskiego, żeglarza, autora tekstów i muzyki, z czasem uzupełnione o kompozycje Zbigniewa Murawskiego. Przez lata działalności zespołu powstało około stu utworów autorskich. Obecnie „Zejman & Garkumpel” liczy pięć osób i w takim składzie przejechał tysiące kilometrów podczas tras koncertowych po Polsce i Europie.

Około 100 koncertów rocznie, występy m.in. w TVP (Domowe Przedszkole, Od Przedszkola do Opola, Bezludna Wyspa, Śpiewające Fortepiany) i Radio (Polskie Radio PR I, II, WAWA, Radio Zet, Radio Bis), nagrane kasety i płyty, ogromna rzesza wiernych słuchaczy (nie tylko żeglarzy!), udział i nagrody zdobyte w prestiżowych festiwalach i przeglądach, oraz występy u boku uznanych artystów estradowych, stawia zespół „Zejman & Garkumpel” w czołówce polskich wykonawców piosenki żeglarskiej (wakacyjnej, wodnej).
Specjalnością zespołu są programy estradowe, na które składają się piosenki autorskie i tradycyjne pieśni morskie. Celem tych programów jest angażowanie publiczności do zabawy, na którą składają się: wspólne śpiewanie, konkursy na estradzie, tańce, dialog z publicznością itd. Repertuar zespołu, wraz z zabawami integracyjnymi doskonale sprawdza się na zamkniętych występach.
Gwarancją tej zabawy jest nie tylko wysoki poziom estradowy zespołu, ale również żywiołowa postać konferansjera i lidera Mirka „Kovala” Kowalewskiego.

Virre

Zespół Virre powstał w 1998 roku w Estońskim Domu Baltimore. W tym samym roku zespół został zaproszony na występy podczas Festiwalu Muzyki Folkowej w Viljandi. Przez trzy lata grupa występowała pod nazwą „Torop, Jaama, Kaasik” (od nazwisk członków). W 2001 r. do zespołu dołączył perkusista Kristjan Priks. Zmieniono wówczas nazwę zespołu na Virre. VIRRE oznacza estońskie młode piwo, które z biegiem czasu staje się lepsze i mocniejsze. Ma to odniesienie do samego zespołu, którego aranżacje stają się coraz doskonalsze.
Zespół gra przede wszystkim popularną skrzypcową muzykę folkową. Ostatnio wzbogacił swój repertuar o melodie oryginalnie wykonywane na innych instrumentach, jak również o kilka aranżacji religijnej muzyki folkowej. Grupa wykonuje również muzykę taneczną.

Skład zespołu:
Ürjo Jaama – skrzypce, śpiew
Toomas Torop – altówka, śpiew
Ott Kaasik – gitara, śpiew
Kristjan Priks – perkusja, śpiew

Page 1 of 4

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén