Miesiąc: Luty 2005 (Page 1 of 3)

O`Stravaganza „Fantasy on Vivaldi and the Celtic music of Ireland”

Tego chyba jeszcze nie było – concerto grosso w irlandzkim stylu. O`Stravaganza to próba połączenia muzyki irlandzkiej z klasyczną. Jeden z autorów płyty – De Courson – zaaranżował tu kilka kompozycji Vivaldiego w arcyciekawy sposób. Obok klawesynowych suit barokowego zespołu Le Orfanelle della Pietr, pojawiają się celtyckie reele grane typowo folkowym instrumentarium. Klawesynowi wtórują dudy, whistle brzmią obok fletu barokowego, a rytm nadaje bodhran. Jaki więc może być efekt takiej syntezy ?
Z pewnością bardzo ciekawy i nietypowy, choć ortodoksyjni melomani mogą poczuć się nieco nieswojo. Kompozycja nie trzyma się typowej formy koncertu barokowego, a próby podstawiania instrumentów etnicznych pod klasyczne (i odwrotnie), brzmią momentami wręcz niekompatybilnie. Podobnie partie wokalne – ni to włoska cantata, ni irlandzkie sean-nos, choć w większości śpiewane są w gaeliku. Najmoczniejszą stroną płyty są więc dialogi. Dialogi między instrumentami barokowymi, a irlandzkimi – wyśmienicie brzmi tytułowa „O`Stravaganza”, czy charakterystyczny „Il Duello”.
Do kogo więc jest adresowana jest ta płyta ? Wydaje się, że przede wszystkim do fanów muzyki celtyckiej. Zadowoleni będą też wszyscy miłośnicy łączenia różnych muzycznych światów, zwłaszcza tak do siebie niepodobnych. Nie zawiodą się też ci, którzy są ciekawi tego, co by się stało gdyby O`Carolan spotkał Vivaldiego. O`Stravaganza sugeruje nam tu pewną odpowiedź i generalnie warto się z nią zapoznać.

Michał Wolański

Chieftains „The Wide World Over”

„The Wide World Over” to jubileuszowa płyta wydana z okazji czterdziestolecia istnienia zespołu. Z tej okazji zepół zaprosił do współpracy wyjątkowo zacną plejadę gwiazd, jakiej jeszcze nie przyciągnął żaden folkowy zespół. Pojawiają się tu m.in. Sting, The Corrs, Diana Krall, Sinead O`Connor, Van Morrison, Ziggy Marley i The Rolling Stones. Bardzo interesująco wypada również muzyczna kolaboracja z orkiestrami symfonicznymi: tak z irlandzką, jak i amerykańską, czy nawet chińską. Nie brakuje także tradycyjnych utworów rodem z dublińskich pubów. I choć większość utworów może być już fanom Chieftainsów dobrze znana, pojawiają się na płycie także utwory premierowe, jak np. marleyowskie Redemption Song – pieśń znana nie tylko fanom reggae, tutaj zagrana w iście irlandzkim stylu, gdzie jednak (za sprawą jednego z synów Boba – Ziggiego) wciąż unosi się duch Mistrza, a dudy i harfa doskonale współgrają z zadziornym śpiewem młodego Marleya.
Płytę więc tę wypada polecić nie tylko fanom muzyki irlandzkiej. Wystarczy spojrzeć na listę gości, by zauważyć, jak różnorodny jest to materiał. Każdy z nich wnosi do muzyki Irlandczyków coś innego, co – spięte jednak charakterystycznym chieftainowskim stylem – tworzy całość spójną, ale przede wszystkim oryginalną. Próżno szukać na rynku podobnych wydawnictw, dlatego warto zapoznać się z Wide World Over i przekonać się na własnych uszach, że mimo upływu tylu lat (a może właśnie dlatego) The Chieftains wciąż są w godnej pozazdroszczenia formie.

Michał Wolański

Carrantuohill „Between”

Przyznam szczerze, że jest to moja ulubiona płyta Carrantuohillów. Ba! – jedna z ulubionych `irlandczyzn` w ogóle. Niepodobna do żadnej innej, na swój sposób jedyna i oryginalna. Gdybym miał się pokusić o próbę podzielenia twórczości Ślązaków na jakieś okresy, granicą byłaby chyba wspomniana płyta. Wcześniejsze nagrania: począwszy od „Irish Dreams” poprzez „Rocky Road to Dublin” i „Speed Celts”, a na koncertówce „Na Żywca” skończywszy, prezentowały muzykę irlandzką bez większego pomysłu. Były to raczej wierne aranżacje irlandzkich evergreenów, jakich pełno na różnych składankach. Oczywiście bardzo poprawnie zagrane, ładnie zaprezentowane… ale nadal były to bardzo znajomo brzmiące klasyki.
„Between” jest na szczęście inna. Wręcz o 180 stopni. To moim zdaniem najlepsza polska płyta z muzyką celtycką jaka kiedykolwiek została u nas nagrana. Choć oblicze zespołu nie zmienia się aż tak diametralnie (dochodzi jednak perkusja nadając muzyce niekiedy folk-rockowy charakter), to zmienia się zupełnie sposób grania. To już nie jest ślepe naśladownictwo, choć materiał prezentowany na płycie nie jest autorski. To przepięknie zagrane, bardzo przemyślane pomysły na własną koncepcję celtic folku. Wprowadzająca w klimat płyty trylogia „Between”, to bodaj najładniejsze intro jakie dane mi było słyszeć na tego typu wydawnictwach, „Galway Rambler” brzmi lepiej niż oryginał, a „The Wild Mountain Thyme” jest tak ciepłe i nastrojowe, że aż przykro tego słuchać samemu. Z kolei przy kilkunastu pierwszych przesłuchaniach „Over the Mountain” autentycznie przechodziły mi dreszcze – nikt w Polsce nie grał tak jeszcze na uilleannach. Niesamowicie też brzmi „Carolan`s Draught” grane wespół z kwartetem smyczkowym, a także śpiewane przez Olliego Morgana przerywniki.
Mógłbym pisać jeszcze wiele, ale i tak nie oddało by to ważności tej płyty. Materiał został wydany w `99 roku, a wciąż brzmi świeżo i przekonywująco. Gdybym miał polecić komuś jedną płytę od której warto zacząć przygodę z muzyką celtycką, poleciłbym właśnie „Between”. I to jest chyba najlepsza rekomendacja.

Michał Wolański

Afro-Celt Sound System „Release Remixes”

EPka ta to nic innego jak zbiór remiksów znanego z poprzedniej płyty utworu Release. Amerykańska edycja vol.2 zawierała bowiem mini grę-zabawą pozwalającą dokonać własnej modyfikacji tego utworu, co z pewnością zainspirowało niejednego twórcę do realizacji pomysłu na własne Release. Ale oprócz nich zainteresowani byli także `poważniejsi` wykonawcy czego dowodem jest powyższe wydawnictwo.
Release: Remixes to 10 utworów i ponad 70 minut muzyki opartej na wspomnianym wcześniej kawałku. Przyznam szczerze – rzecz to raczej li i tylko dla fanów Afro Celtów, do których i ja się zaliczam… jednak i mnie płyta ta nuży już po połowie.
Grono miksujących owszem zacne: Masters At Work, Rollo (znany chociażby z Faithless), oraz Bi-Polar, tyle że prezentowane tu wersje zdecydowanie zatraciły ducha pierwowzoru. Są to – ni mniej, ni więcej – utwory klubowe oparte przede wszystkim na elektronice, z powycinanymi przeważnie wokalami. Różnicy pomiędzy kolejnymi są czysto kosmetyczne, a to gdzieś syrena zawyje, albo beat się podkręci.
Reasumując: polecam raczej tylko fanatykom, ewentualnie lubiącym tego typu eksperymenty… bo z Afro-Celt Sound System, to ma to wspólny jedynie tytuł.

Michał Wolański

Afro-Celt Sound System „Volume 2: Release”

„Release” to drugie wydawnictwo międzynarodowego kolektywu Afro Celt Sound System. Kolektywu który jako jeden z niewielu odważył się połączyć – zdawałoby się – tak odległe nurty jak folk celtycki z ogólnie pojętym world music, zwłaszcza muzyką afrykańską, reggae, a momentami wręcz dub i techno.
Płytę rozpoczyna bardzo nastrojowy Release – utwór doskonale ukazujący możliwości grupy. Niesamowity wokal Sinead O`Connor wtórowany przez dudy i akordeon, a do tego mocno transowy podkład z charakterystycznym śpiewem Iarla O` Lionairda. Kolejny kawałek to całkowita zmiana klimatu – muzyka nabiera tempa, dochodzi kolejna parta uilleann pipes tworząc doskonały riddim pod niezwykle energetyczny instrumental będący prawdziwą mieszanką wybuchową, przy której nie sposób usiedzieć w miejscu. „Eireann” z kolei to powrót do korzeni. Ciekawie zagrany utwór traktujący o Irlandii (a jakże), ale też Mandince (Afryka Zachodnia – Mali, Gambia) zaśpiewany przez N`Faly Kouyate obdarzonego bardzo ciekawą, typowo `afrykańską` barwą głosu. „Urban Eire” będący wstępem do instrumentalnego „Big Cat” to interesujący monolog uilleannów Rowana Browna. Numer 6 – nastrojowa ballada o tym, że (jak mówi chińskie przysłowie) najgorsze marzenia to takie, które się spełniają. „Amber” zaś jest bardzo pozytywną piosenką, zaśpiewaną na dwa znane nam już wcześniej głosy. Dalej – „Hypnotica” z gościnnym udziałem Ashley Maher to Afro Celts jakich znamy z porzedniej płyty – mariaż instrumentarium celtyckiego z afrykańskim przez które przewija się piękna partia harfy. „Riding the Waves” z kolei to Afro Celci jakich do tej pory nie znaliśmy – utwór z powodzeniem podbiłby niejeden klub – szybka partia bębnów, okraszona dubowym wręcz beatem i dowód na to, że muzyka etniczna także potrafi mieć `powera`. „I think of” lekko spuszcza z tempa, choć bynajmniej nie usypia – zaśpiewany w gaeliku song oparty na interesujących partiach fletu. Płytę zamyka instrumantalna, choć lekko zmodyfikowana wersja tytułowego utworu – i jest to uwieńczenie jak najbardziej trafne. Zaserwowna nam przez Afro Celtów muzyczna podróż kończy się tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, ale Release bez wokali nie jest `pustym` instrumentalem, pozwala bowiem podelektować się jeszcze chwilę tym, co w tej muzyce najpiękniejsze – przenikaniem się pozornie dalekich sobie kultur.

Michał Wolański

Transkapela

Muzyka Transkapeli to spotkanie dwóch światów w ich różnych wymiarach czasowych:
Pierwszy, to świat Karpat – trwający niezmiennie od prawieków, tajemniczy. Świat pełen symboli i znaczeń, starych wierzeń i tradycji, świat wielu wspaniałych kultur, w końcu, świat bogaty w wyjątkową muzykę, czerpiącą z „magicznej”, żywiołowej energii Karpat.
Drugi świat, to współczesność i nasza wyobraźnia, która w połączeniu z osobistymi poszukiwaniami w gatunkach i tradycjach muzycznych kształtuje kompozycję utworów.
Transkapela to różne osobowości muzyczne, różne drogi artystyczne – od muzyki tradycyjnej, poprzez rock, jazz do muzyki folk – ale jedna fascynacja „prawdami starowieku”.
Źródłem inspiracji Transkapeli jest kształtowana przez rozmaite grupy etniczne kultura muzyczna obszaru Karpat. Twórczość członków zespołu bazuje wprost na bogactwie kulturowym Transkarpatii – rumuńskim, rusińskim, węgierskim, romskim, żydowskim, polskim i innym – owocując autorskimi kompozycjami, współczesnymi interpretacjami i charakterystycznym stylem wykonawczym.
Muzycy Transkapeli koncertują z powodzeniem w całej Europie. Wystąpili na wielu największych i prestiżowych festiwalach muzycznych nurtu folk, etno , world, jazz i off w kraju i zagranicą, zdobywając uznanie słuchaczy i krytyków muzycznych. Grali między innymi w Belgii, Holandii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, we Włoszech, na Węgrzech, w Bułgarii, Niemczech, Czechach, Rumunii, Szwecji, Szwajcarii, Danii, na Litwie i Ukrainie. W trakcie dekady swojego istnienia Transkapela zgromadziła na swym koncie pokaźny dorobek artystyczny.
Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, z których najważniejsza, to „Folkowy Fonogram Roku”- nagroda dziennikarzy Polskiego Radia oraz krytyków muzycznych, uzyskana w roku 2005, za najlepsze w Polsce wydawnictwo płytowe w nurcie inspiracji muzyką źródłową – album „Sounds & Shadows”. W niedługi czas później album ten, wydany powtórnie przez amerykańsko-brytyjską wytwórnię ARC, zyskał swoją światową edycję i rozgłos.
Kolejne płyty zespołu Transkapela zjednały mu dużą sympatię odbiorców – zarówno widzów i fanów, jak też mediów i krytyków muzycznych. Wśród mnogich recenzji prasowych Transkapeli znalazły się artykuły drukowane w największych europejskich i amerykańskich magazynach kulturalnych i muzycznych takich jak: „Froots”, „Songlines”, „Folk World”, „World Music Magazine”, „France Ethnotempos”, „The Whole Music Experience”, „Lampa”, „De Volkskrant” oraz w wielu poczytnych tygodnikach i dziennikach – między innymi w: „Il Manifesto”, „Irish Evening Herald”, „Netherlands Moors Magazine”, „Keskisuomalainen”, „Newsweek”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”.
Audycje poświęcone Transkapeli emitowały stacje radiowe i telewizyjne: BBC, Polskie Radio Pr. I – IV i oddziały regionalne, Radio New Zealand, Civil Radio Budapest, Radio Sofia, TV Kultura, Deutsche Welle.
W roku 2005 TV Polonia zrealizowała reportaż o zespole Transkapela (nakręcony w Szczytnie i okolicach), kilkakrotnie emitowany również w kolejnym roku w paśmie ogólnoświatowym.
Zespół wielokrotnie reprezentował Polskę w ramach zagranicznych projektów kulturalnych z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz narodowych instytucji kultury. Instytutu A. Mickiewicza oraz Instytutów Polskich w Europie.
Obszar działań Transkapeli to nie tylko koncerty i nagrania. To również współpraca ze środowiskami twórczymi i udział w różnego rodzaju projektach artystycznych, teatralnych i warsztatowych, jak też realizacja samodzielnych projektów o charakterze muzyczno-kulturalnym (m.in. w ramach założonego przez siebie Stowarzyszenia Twórców i Orędowników Kultury ANIMA, we współpracy z poznańskim Domem Tańca, ze Scholą i Teatrem Węgajty, Teatrem Dramatycznym w Warszawie i Białymstoku).
W roku 2013 zespół TRANSKAPELA obchodziła 10 jubileusz swojego istnienia.

Skład zespołu:
Ewa Wasilewska – skrzypce, vioara cu goarna
Iga Wasilewska – skrzypce
Robert Wasilewski – cymbały, altówka, flety pasterskie, kaval, ütőgardon 
Franciszek Pospieszalski – kontrabas
Mateusz Sieradzan – instrumenty perkusyjne

Gościnnie:
Piotr Pniewski – wiolonczela, bęben,

Transkapela w Internecie: www.transkapela.com

Materiał własny zespołu

Lingalad „I Sentieri Di Lingalad” DVD

To pierwsze folkowe DVD, jakie tu recenzuje, ale zaręczam, że nie ostatnie. Ten nośnik staje się coraz bardziej popularny – przybywa też grup folkowych wydających na nim swoje materiały.
Płyta zawiera kilka teledysków, koncert i materiały dodatkowe. Warto zaznaczyć, że również filmy z realizacji teledysków zawierają fajny podkład muzyczny grany przez zespół. Dlatego też podana powyżej liczba ścieżek to dość umowna sprawa.
Co takiego gra zespół Lingalad? Najprościej byłoby nazwać tą muzykę fantasy folkiem. Sporo w niej odwołań do Tolkiena, co poznać można po niektórych tytułach – teksty bowiem są po włosku, co sprawia, że dla mnie są one zupełnie niedostępne.
Giuseppe Festa, lider zespołu, jest jednym z najciekawszych twórców współczesnych piosenek i melodii folkowych, jacy obecnie piszą we Włoszech. Inspiracje klimatami fantasy sprawiają, że muzyka Lingalada jest bardzo eteryczna i ulotna. Potęgują to bardzo ciekawie zrealizowane teledyski, w których sporo mglistych lasów, ognisk, wilków, pięknych pól i gór.
Ciekawy jest też koncert zespołu. Spokojna muzyka wypełnia salę, a widzowie siedzą oczarowani.
Płyta jest doskonale zrealizowana. Oby więcej takich na folkowej scenie.

Taclem

Jamie Laval „Shades of Green”

Szkocki magazyn „Fiddle On” nazwał Jamie`go Lavala „Nową Gwiazdą Starego Świata”. Miało to miejsce po wygraniu przez niego w 2002 roku konkursu na Najlepszego Szkockeigo Skrzypka w Stanach Zjednoczonych.
„Shades of Green” to album, który artysta nagrał w rok później, z udziałem zaprzyjaźnionych muzyków. Presja po zwycięstwie była pewnie spora, stąd też dostajemy do rąk świetną płytę.
O dziwo nie ma tu wyłącznie szkockich melodii – już na starcie Jamie raczy nas czymś bretońskim, z resztą do tej krainy później jeszcze powraca. Podobnie jest z Irlandią, z której wiele czerpie, zarówno repertuarowo, jaki i stylistycznie.
Wśród mniej lub bardziej znanych (i świetnie zaaranżowanych) melodii pojawia się m.in. utwór Ronana Hardimana „Cry of the Celts” z show „Lord of the Dance”, tak oto widzimy, że współczesne kompozycje, inspirowane tradycją stają się z czasem kanonem folkowym.
Płyta jest dość spokojna, melodie zagrane z wielkim wyczuciem. Jednocześnie nie można powiedzieć, żeby dwanaście wiązanek, którymi uraczył nas Jamie, mogło kogoś znużyć. Raczej wątpię.
Mimo, że sporo tu tradycyjnego grania, to często coś nowszego zaplącze się w sprawy aranżacyjne. Wspierający Jamie`go muzycy, to również niezły skład. Hanssjoerg Scheid i Stanley Greenthal współtworzyli z nim Malie Laval Trio – pierwszy amerykański skład zaproszony na Scottish Fiddle Festival.
Płyta „Shades of Green” udowadnia, że to wyróżnienie było całkowicie zasłużone.

Taclem

Dougie McLean „Whitewash”

Dougie to mistrz pięknych piosenek. Od czasu, gdy zakochałem się w jego „Caledonii” pilnie śledzę wszystko co nagra. By dobrze zrozumieć geniusz tego twórcy cofałem się nawet do czasów, kiedy grał i śpiewał w Tannahill Weawers. Jednak mimo, że to dobra grupa, to wolę Dougiego solo.
Właściwie można tego sympatycznego Szkota zaliczyć do tzw. „nudziarzy”, czyli balladzistów preferujących spokojne, łagodne i przede wszystkim ładne utwory. Te, które pisze i wykonuje Dougie są dodatkowo podbarwione celtyckim folkiem.
Na płycie „Whitewash” nie brakuje dobrych piosenek. „Rescue Me”, „Family of the Mountains” i „Until We Meet Again” to tylko niektóre z nich.
Polecam ten, podobnie jak i pozostałe albumy tego nietuzinkowego artysty.

Taclem

Contradanza „Mar De Fondo”

Bardzo przyjemna muzyka folkowa, o andaluzyjskich korzeniach. Dotąd niewiele takiej słuchałem, ale i tak Contradanza są dla mnie w tym momencie bardzo dobrym zespołem. Nawet bez konkretnych odwołań muzycznych ta grupa z Sevilli robi wrażenie, jako naprawdę dobry folkowy band.
Większość kompozycji, to tradycyjne utwory w nowych aranżacjach. Wśród nich takie perełki, jak „Rico Franco”, „El Burro” i „Coplas”.
Ciekawe są jednak również kompozycje autorskie, jak choćby instrumentalny „Dos Mudanzas”, czy piękna ballada „Alta Mar”, co znaczy pewnie tyle co „Stare morze” – z drugiej strony moje zdolności lingwistyczne w tym kierunku nie są aż tak dobre, wybyć tego pewnym.
Jednak choćby dla tej ostatniej piosenki warto posłuchać płyty. Gwarantuje jednak, że znajdziecie na niej dużo więcej ciekawych momentów.

Taclem

Page 1 of 3

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén