Miesiąc: Sierpień 2004 (Page 1 of 4)

James Talley „Journey”

James Talley należy do twórców, któych piosenki poznajemy często na długo wcześniej, zanim poznamy samego autora. Jego utwory śpiewali m.in. tacy artyści, jak Johnny Cash, Alan Jackson, Gene Clark, a ostatnio nawet popularny artysta Moby.
Wersje, które zespół Jamesa Talleya zaprezentował w trzy kolejne wieczory w trzech włoskich miastach, mają w sobie przede wszystkim moc amerykańskiego folku, podsyconą przez odrobinę country z lekkim tchnieniem bluesa. Zwłaszcza gdy ten ostatni gatunek dochodzi do głosu robi się nad wyraz ciekawie, jak w choćby w utworze „Bluesman” – dedykowanym B.B.Kingowi.
Czesem przez piosenki Talleya przemyka chyłkiem duch Boba Dylana – nic w tym dziwnego, James nagrywa swoje piosenki już od połowy lat 70-tych, gdzieś po drodze drogi tych dwóch artystów musiały się przeciąć. Jednak kiedy Dylan uderzał w bardziej rockowe rytmy Talley pozostał raczej wierny tradycji, dzięki czemu dziś często bywa w Stanach określany ojcem chrzestnym piosenki autorskiej.
Najlepsze momenty na płycie, to piękne ballady „That Old Magic” i „The Song of Chief Joseph”.

Taclem

Moon Far Away „Sator”

Moje największe zaskoczenie związane z tą kapelą łączy się z miejscem ich pochodzenia. Grupa ta pochodzi mianowicie z rosyjskiego Archangielska. Jakby się nad tym zastanowić nieco głębiej, to w dzisiejszych czasach nic nie stoi na przeszkodzie, by tamtejsza grupa dark folkowa dała się poznać światu.
Zespół Moon Far Away poznałem za pośrednictwem rosyjskiego portalu zajmującego się muzyką gotycka. Przy opisach kilku kapel można było poczytać sobie o folkowych wpływach, zaś Sator był przedstawiony jako grupa dark folkowa. Gdzie indziej nazwano ich muzykę neo-folkiem. W tym wszystkim jest sporo prawdy. Sator ma prawo spodobać się wielbicielom takich formacji, jak Dead Can Dance, Arcana, czy nawet Dargaard.
Z drugiej strony jest w ich muzyce coś innego, odmiennego, niż w wymienionych powyżej kapelach. Zwłaszcza kiedy Anea zaczyna śpiewać po rosyjsku.
Klimat jest bardzo ciekawy, widać, że to muzyka marzycieli. Myślę, że pomogłoby, gdyby rozbudowali nieco skład i instrumentarium. Brzmienia są co prawda dość bogate, ale nieco syntetyczne. Warto byłoby nad tym popracować.

Taclem

Krajs „Häxtoner”

Mini-album mlodej folk-rockowej kapeli z Uppsali przedstawia nam grupę jako obiecujący zespół zainspirowany muzyką skandynawską.
Otwierający płytę „3:37” to akustyczna wersja tego, co prezentuje znany band Hoven Droven. Szwedzki folk zagrany z ostrym drive`m to właśnie to co grupa Krajs lubi najbardziej.
Tradycyjna melodia „From-Olle” to bardziej nostalgiczne brzmienie skandynawskiej muzyki. Sporo się w tym utworze dzieje, a całość ma niemal mistyczny klimat.
Ostatni z trzech utworów nosi tytuł „Spaken” i jeszcze bardziej przypomina dokonania Hoven Droven.
Nie chciał bym, żebyście uznali, że Krajs to kopiści. Nic bardziej mylnego, to zdolna młoda kapela. Jednak początki jej drogi naznaczone są brzemieniem jednej z najbardziej znanych szwedzkich kapel. Mam nadzieję, że kolejne nagrania będą co najmniej równie dobre, a jednocześnie odsłonią więcej tożsamości grupy Krajs.

Taclem

Divokej Bill „Svatá pravda”

Czesi mają swoich Levellersów – tak w najkrótszy sposób można opisać tą płytę. Lekkie punkowe brzmienia, ale bardzo energetyczne, z dodatkiem folkowego grania. Skrzypce, akordeon i banjo to świetne instrumenty do takiej muzyki, zwłaszcza, ze wsparte ostrą, ale nie za ciężką gitarą i sprawną sekcją rytmiczną.
„Šibenice” to świetny utwór na start, ostry, żywiołowy i łatwo wpadający w ucho. W piosence „Bill” chłopcy grają troche ciężej, ale nie zapominają o tym co najważniejsze w takiej muzyce – o lotnej melodii.
W „Mrtvej” mamy wesołe rytmy, jakby rodem z szybkich piosenek No Doubt, ale podbarwione na folkowo przez akordeon i przaśną linię melodyczną. Spokojniejsza piosenka „Obejmi stromy” to z połączenie trip-hopu z folkiem i rockiem, trzeba przyznać, że niezłe. Z kolei „Král” to powrót w ostrzejsze rejony, charakterystyczne dla grania grupy The Levellers, mniej więcej sprzed dekady.
Ciężkie gitary i akordeon zaczynające „Miláčku” zwiastują spokoją, ale klimatyczną piosenkę. I tak właśnie jest, świetnie się słucha tego lekko bujającego utworu. „Západ” to wesołe, melodyjne i szybsze granie, w odróżnieniu od tytułowej ballady „Svatá pravda”, która mimo że dość motoryczna, to utrzymana jest w mroczniejszym klimacie. Warto zaznaczyć, że skrzypce brzmią w niej niemal jak w celtyckich balladach.
„Cizák” to cięższy i zdecydowanie mniej folkowy utwór od poprzednich. Jednak zaraz po nim przychodzi czas na punk-folkową balladę „Středověk”, która jest najciekawszą piosenką na całym albumie.
Gitara w starym hard rockowym stylu i banjo wprowadzają nas w piosenkę „Medvědář”, wkrótce dochodzą skrzypce i wracamy w klimaty charakterystyczne dla wspomnianych tu już niejednokrotnie brytyjskich punk-folkowców. Nie ma mowy o żadnym podkradaniu pomysłów, to po prostu bardzo podobna stylistyka.
„Cesta” to piosenka, która kończy właściwą część płyty – to niemal typowy utwór na zakończenie, bardziej wyciszony, dobry do wspólnego śpiewania.
Reszta nagrań, to bonusy, zostały one nagrane z zespołem Medvěd 009. Grupa ta gra mieszankę punka, ska, wraz z Divokej Bill zagrali cztery utwory utrzymane w takiej właśnie stylistyce.
Na płycie „Svatá pravda” Czesi prezentują lekki punk-folk zagrany na niezłym poziomie – powinien spodobać się nie tylko wielbicielom The Levellers, ale również takich zespołów, jak Fiddler`s Green, czy nasze rodzime Rzepczyno, a nawet… Pidzama Porno.

Taclem

Cochon Bleu „Eau”

Cajun na folk-rockowo? Proszę bardzo, na dodatek prosto z Holandii. Mimo, że brzmi to bardzo multikulturowo, to zaznaczę, że że wokaliści amerykańscy, śpiewający w cajun w większości nie znajątego dialektu i śpiewają fonetycznie. Cochon Bleu nie są więc wiele gorsi, zwłaszcza, że mieszkają przez granice z jednym ze źródeł muzyki cajun. Mówię tu o tradycjach francuskich, mających wpływ też na muzykę Niderlandów.
Wspomniałem o folk-rocku. Oprócz tradycyjnych instrumentów (akordeon, mandolina, tarka, harmonijka ustna, akustyczna gitara) Cochon Bleu używają też rockowej perkusji i elektrycznej gitary.
Efektem jest jedna z najsympatyczniejszych cajunowych płyt, jakie słyszałem. Niby wierna stylistyce z południa Stanów, a jednak bardzo różnorodna i naprawdę ciekawa. Być może dizeje się tak dzięki kroplom folku bliższego Europie (jak „J`aime Pas Les Haricots” i „Ton Tour”), czegoś ze starego rocka i boogie („Eunice Two-Step”) i tej odrobinie country (jak w „Dear Doctor”, który to utwór jest nota bene coverem Rolling Stonesów).
Jeśli ktoś spodziewa się po tej płycie jakichś niesamowitych emocji… to nie powinien się zawieźć. Jest to strasznie szczera i jednocześnie bardzo dobrze zagrana płyta.

Taclem

Sierra Manta

Sierra Manta jest jedną z legend polskiego folku. Grupa powstała w 1987 roku, z inicjatywy kilku młodych ludzi zamieszkujących Ząbkowice Śląskie – nieduże miasteczko
u podnóża Sudetów. Dzięki ich zaangażowaniu i chęci zatrzymania odchodzącej w niepamięć formy wspólnego muzykowania, powstał jeden z największych festiwali folkowych w Europie – Folk Fiesta , odbywający się w przepięknych ruinach ząbkowickiego zamku.
Poszukując własnej formy muzycznej odkryli dla siebie folklor krajów andyjskich. Niesamowicie rozwinięte formy rytmiczne, różnorodność brzmień, jak i pierwotne, najstarsze muzyczne przekazy pochłonęły ich serca bez reszty. Nagranie 2 płyt z tradycyjną muzyką andyjską było udokumentowaniem ich niebywałego kunsztu muzycznego. W 1992 roku ukazała się płyta „Rabanito” a w rok później „Jina-Jina”.
Po kilku latach grania odnaleźli własne, ukryte na dnie ich dusz dźwięki. Tworząc autorską muzykę sprawili wielką niespodziankę sympatykom folku. Ich kompozycje otrzymały entuzjastyczne recenzje, np. z ust słynnego eksperymentatora folkowego Davida Hopkinsa. W 1993 roku podjęli współpracę z Filharmonią Narodową w Warszawie, dając wiele koncertów w ramach Sceny Kameralnej. Rok 1996 zaowocował kolejnym zwrotem
w dokonaniach grupy. Muzycy zataczając wielkie koło kulturowe lądują na swojskim gruncie rodzimej sztuki ludowej. Ich typowo andyjskie instrumentarium w połączeniu z muzyką i przekazem słowiańskim, dają nowe spojrzenie na interpretację tradycji ludowej. Zwieńczeniem ówczesnych dokonań Sierry Manty było zdobycie pierwszego miejsca na Festiwalu Muzyki i Pieśni Ludowej Młodych EUROFOLK w Płocku.
W 1997 r. Zespół zajął I miejsce na Festiwalu Muzyki Folkowej w Radomiu, oraz reprezentował Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Akustycznej „AFes”, dając serię koncertów w Skopje, Bitoli, Ohrydzie i w innych miastach Macedonii.

Sierra Manta we własnym programie prezentuje obecnie tradycyjne melodie z Peru, Boliwii, Ekwadoru, Argentyny, Kolumbii, Wenezueli i Kuby. Odmienny charakter każdego z w/w. krajów powoduje iż koncert staje się egzotyczną podróżą od najdawniejszych czasów poprzez muzykę prekolumbijską aż do współczesności znanej dzięki takim standardom jak „El Condor Pasa” czy „Guantanamera”. W poszerzonym składzie o sekcję dętą Sierra Manta wykonuje sambę, cumbię, guajirę i inne tańce, które są podstawą latynoskiego gorącego karnawału.

Od 1996 roku Sierra Manta wykonuje słynne dzieło argentyńskiego kompozytora Ariela Ramireza „Misa Criolla” ( Msza Kreolska ) i „Navidad Nuestra” ( Nasze Boże Narodzenie ). Wraz z chórem Cantus Juvenis z Bad Wimpfem, grupa wykonała serię koncertów na terenie Niemiec i Szwajcarii, prezentując także własne interpretacje polskich kolęd.
Na przestrzeni wielu lat Sierra Manta współpracuje z Chórem Kameralnym Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, Chórem Uniwersytetu Wrocławskiego Gaudium, Chórem Politechniki Gdańskiej, Chórem Politechniki Białostockiej, Chórem CEK w Kłodzku.

Sedula

Litewska grupa Sedula wykonuje tradycyjny repertuar związany z ludową tradycją swojego kraju. Słowo „sedula” oznacza drewno, z którego wykonuje się na Litwie flety.
Zespół występuje w tradycyjnych strojach, które mają być próbą odtworzenia słowiańskich ubiorów sprzed wielu wieków. Repertuar grupy pochodzi z różnych okresów, ale członkinie (gdyż jest to zespół żeński) preferują możliwie najstarsze i najbardziej pierwotne pieśni i melodie.
Większość utworów grupa Sedula wykonuje a capella, ale czasem zdarza im się też grać na replikach dawnych instrumentów.

Il Pozzo di San Patrizio

Nazwa „Il Pozzo di San Patrizio” oznacza w języku włoskim tyle, co „Studnia Św. Patryka”. Nazwa zdradza przywiązanie do kultury celtyckiej i takie rzeczywiście były pierwsze kroku zespołu.
Il Pozzo di San Patrizio powstali zimą 1996 roku i do dnia dzisiejszego przeszli sporo zmian – również repertuarowych. Zaczęli od muzyki irlandzkiej, jednak gdy zaczął się krystalizować własny styl kapeli, okazało się, że ramy te są dla nich zdecydowanie za ciasne. Folk stał się dla nich miejscem, gdzie spotykają się różne wpływy i różne doświadczenia muzyków, którzy zaangażowani byli w projekty muzyczne w różnych gatunkach, od rocka progresywnego, poprzez jazz po ska i reggae. Do tej mieszanki dodali jeszcze odrobinę włoskiego folku z Campanii, swojego własnego regionu.
Na koncie mają jak na razie dwa albumy: „Il Pozzo di San Patrizio” i „Altri Tempi”.
Skład zespołu:
Luca Buoninfante – perkusja, instrumenty perkusyjne
Alessandro De Marino – klarnet
Dario De Nicola – wokal, akordeon
Max Maffia – gitara
Antonella Manzo – flet i tin whistle
Dario Triestino – gitara basowa

Burdon

Ukraiński zespół Burdon pochodzi ze Lwowa i inspiruje się dawną muzyką folkową i taneczną Europy, graną na ludowych instrumentach, ale we współczesny sposób.
Grupa powstała w 2002 roku, założyli ją muzycy grający wcześniej w kilku lwowskich zespołach grających muzykę dawną i folkową. Pierwsze wspólne próby i występy doprowadziły do powstania materiału wydanego na płycie „Vtikla”, jest to taneczna muzyka skandynawska. Późniejsze utwory ujawniają już bardziej ogólnoeuropejski charakter muzyki Burdonu. W aktualnym repertuarze zespołu znajdują się również melodie z Belgii, Prowansji, Sycylii, Węgier, Mołdawii i Ukrainy.
Skład zespołu:
Olena Ieremenko – skrzypce
Rost Tatomir – bouzouki, mandolina, gitara, darabouka
Edward Iwaniuszenko
Dmitro Podolianczuk – gitara, mandolina, rebab
Taras Drak – lutnia, oud, bouzouki, skrzypce, flety

Anam

Słowo „anam” znaczy w irlandzkim gaelicu tyle, co „dusza”. Już na początku działalności zespół założył sobie konkretny, bardzo ambitny cel, chcą tchnąć nowe życie w celtyckie pieśni i tańce.
Mimo że zespół powstał w Dublinie, obecnie rezyduje głównie w Szkocji. Ma to też wpływ na nowszy repertuar grupy, gdyż znalazły się w nim oprócz utworów irlandzkich, także szkockie, angielskie i kornwalijskie. W aranżacjach zespołu można doszukać się oprócz pierwiastków tradycyjnych również wpływów muzyki klasycznej, jazzu, a nawet popu.
Skład zespołu:
Brian Ó hEadhra – wokal, gitara, bodhrán
Fiona MacKenzie – wolal, tin whistle, bodhrán
Anna Wendy Stevenson – skrzypce
Neil Davey – mandolina, bouzouki
Tim Edey – akordeon guzikowy, gitara, banjo, gitara basowa, instrumenty klawiszowe

Strona Briana: www.brianoheadhra.com

Page 1 of 4

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén