Miesiąc: Marzec 2004 (Page 1 of 4)

Kingdom Folk Band „Restless”

Szkocki duet znany jako Kingdom Folk Band proponuje nam wycieczkę w świat tradycyjnej muzyki z Irlandii i Szkocji. Grupę tworzą George Mackie i Alex Killin – dwaj doświadczeni muzycy.
Mimo że na płycie jest kilka bardzo znanych utworów („Star of the County Down”, „Parcel o`rogues”, „Cunla”, czy „Scots wha hae”), to nie one odpowiadająza klimat całej płyty. Świetnie wychodzą tu mniej wyświechtane piosenki, zwłaszcza te zaśpeiwane z dźwięcznym szkockim akcentem. Nie brak też chwytliwych melodii do tańca, jest to chyba tradycją na porządnych płytach z tradycyjną muzyką celtycką.
Rewelacyjny jest utwór „Rovin` Journeyman” z lekko funkującą gitarą i bodhranem, który chyba jeszcze nie grał nigdy aż tak swingująco. Z kolei mandolina w „Ramblin` guy” poczyna sobie naprawdę bluesowo.
Tytułowy utwór „Restless” to piosenka zaaranżowana na klimat zbliżony nieco do country. Przez cały czas próbuję sobie przypomnieć gdzie ja ten utwór słyszałem wcześniej.
Świetny utwór Ralpha McTella „Clare to Here” doczekał się też dobrej oprawy. Tu brawka dla Szkotów za ich wersję. Również ballada „Nothing to show”, mimo że skromnie wykonana, wyszła im bardzo fajnie.
Płytę zamyka szkocki evergreen „Scots wha hae” Roberta Burnsa. Nie jestem przekonany do takiej wersji, jaką zaprezentowali tu panowie z Kingdom Folk Band. A szkoda, bo psuje to nieco wrażenia z dość dobrej płyty.

Taclem

Michal Hromek „Folk-Baroque and Other Rags For Guitar”

Gitarowy album z mieszanką melodii celtyckich, autorskimi melodiami Michala Hromka i … Antonio Vivaldiego, to na prawdę spora ciekawostka. Czeski gitarzysta z mistrzostwem właściwym tylko najlepszym gitarzystom, przedstawia nam swoją wizję wspomnianych już utworów.
O ile nietrudno wyobrazić sobie melodie Thurlogha O`Carolana przełożone z harfy na gitare, o tyle już tradycyjne tańce ludowe z Irlandii wymagają sporo muzycznej wyobraźni.
Barokowy przepych tej muzyki dostrzegalny jest w pięknych ozdobnikach. Cztery utwory O`Carolana aż kipią od życia. Bardzo chciałbym kiedyś usłyszeć je na żywo, mam nadzieje, że mimo tego, że album to dośćwiekowu, to Michal wciąż je gra. Prawdopodobnie tak, bo niedawno wrócił do tego irlandzkiego kompozytora i poświęcił mu najnowszą płytę.
Antonio Vivaldi to jeden z najgenialniejszych kompozytorów swoich czasów. W wersjach prezentowanych przez Michala jego utwory idealnie komponują się z bardziej folkowymi melodiami irlandzkimi.
Autorska suita „Three Rags” i dodatkowy zestaw „dwóch utworów na dwie gitary” to również pokaz kompozytorskich możliwości czeskiego gitarzysty. Również tutaj daje się poznać jako bardzo ciekawy twórca.
Przez wzgląd na zrożnicowany repertuar warto tą płytę polecić nie tylko miłośnikom muzyki gitarowej i celtyckiej, ale też każdemu, kto ma w sobie dość wrażliwości, by docenić piękno brzmienia akustycznej gitary w ręku mistrza.

Taclem

Ciaran Dorris & Heather Innes „Waiting for the Calm”

Świetny zbiór współczesnych folkowych piosenek w wykonaniu duetu dwojga popularnych wokalistów. Zarówno Ciaran, jak i Hether występowali z powodzeniem solo, kiedy zdecydowali się połączyć siły wyszedł im projekt momentami nieco folk-rockowy, w którego zaangażowało się sporo gości.
Mimo, że płytę nagrali jako duet, trudno oprzeć się wrażeniu, że konstrukcja albumu przypomina konkurs na to kto wykona lepszą piosenkę.
Zaczyna Ciaran piosenką „The Future`s Exchange”, jednak to utwór śpiewany przez Heather – „Rosemary Lane” – lepiej nadawałby się na start. Tak czy owak właśnie ta druga piosenka na dłużej zostaje w pamięci.
Piosenka Boba Dylana „I Dreamed I Saw St Augustine” chyba jeszcze nigdy nie brzmiała jak cektycka ballada – teraz, dzięki wykonaniu Ciarana tak jest. Swoistą odpowiedzią jest tu szkocka kolysanka autorstwa Jima McLeana „Hush Hush” (w Polsce znaną z wersji Antoniny Krzysztoń).
Później mamy piękną balladę „The Reason I Left Mullingar”, wreszcie słychać tu w wokalach, że mamy do czynienia z porządnym duetem, mimo że prowadzi Ciaran. Również piosenka śpiewana przez Heather – „Black Country Lament” – jest porządnie przez niego wspierana. To z resztą jedna z najlepszych piosenek na płycie.
Spokojna ballada „Old Fashioned Saturday Night” w wykonaniu Ciarana brzmi bardzo ciepło i ujawnia, że drzemią w nim spore możliwości wokalne. Heather proponuje nam piosenkę „The River”, która kojarzyc się może nieco z twórczością Loreeny McKennitt.
Łaciński tytuł „Dulce et Decorum Est” kryje piękną i bardzo smutną balladę o Belfaście, autorstwa samego Ciarana. To też jedna z najlepszych na płycie piosenek. Kontynuując tematykę wojenną Heather śpiewa piosenkę „Jeanie`s Flag”.
Piosenkę „The Last House in Our Street” pierwszy raz slyszałem w wykonaniu autora – Columa Sandsa – podczas jego wizyty w Polsce. Ciaran Dorris śpiewa ją bardzo fajnie, ale brakuje mi tu nieco nosowego wokalu Columa. „Waiting for the Calm” to z kolei piosenka w nieco innym klimacie, jest poważna, ale również jakby nieco natchniona.
Album zamyka znany zaśpiew „We Shall Overcome”, kończący też jednocześnię „suitę wojenną” rozpoczętą od „Dulce et Decorum Est”.
Jest jeszcze mały bonusik, ale już w nieco innym, bardziej zabawnym brzmieniu.
Płyta jest bardzo dobra i muszę przyznać, że niesłychanie mnie zaskoczyła taka wymienna formuła. Z drugiej jednak strony zabieg to udany, bo dał świetne efekty.

Taclem

Hart Backbord

Niemiecki zespół Hart Backbord to szantowa grupa z Bremy. Muzycy ci od 1978 roku wykonują tradycyjne pieśni morskie, zwykle opracowywane na kilka głosów. Niekiedy siegają jednak po instrumenty i wówczas mamy do czynienia z solidnym folkowym graniem na brytyjską nutę.
W repertuarze grupy są zarówno pieśni angielskie, jak i kilka niemieckich, w tym słynna „De grote Buer” – jedna z niewielu pieśni z tamtego regionu obecna również u nas dzięki wersji grupy Cztery Refy (jako „Szanta śledziowa”). Nie stronią też od muzyki zaczerpniętej z folkloru flamandzkiego i bretońskiego, inspirują ich nawet pieśni morskie z Sycylii.
Zespół wydał siedem płyt, najnowsza nosi tytuł „Twenty five” i (jak nietrudno się domyślić) jest swoistym podsumowaniem dotychczasowych 25 lat działalności grupy. Zespół występuje obecnie w piętnastoosobowym składzie.

Folkinger

Niemiecki zespół Folkinger znany jest w Polsce głównie dzięki ich występom na Mikołajkach Folkowych w 1996 roku. Jednak w rodzimych stronach uważa się ich przede wszystkim za przedstawicieli młodej sceny folkowej, zapatrzonych w tradycyjną muzykę całej niemal Europy.
Mimo, że w repertuarze zespołu znaleźć można bardzo różne wpływy, to łatwo zauważyć, silne wpływy bałkańskie i żydowskie.
Zespół nagrał jak dotąd cztery płyty: ” Die Erste” (1991), „Der blaue Mond” (1992), ” Der sich den Wolf tanzt” (1996) i ” Mein Herz verbrennt” (2002).
Skład grupy:
Tilo Kunert – klarnet, saksofon
Anke Reetz – skrzypce
Michael Jach – gitara basowa
Heiner Frauendorf – akordeon
Thomas Görsch – bebny, perkusja

Buccaneers „Prairie Shanty”

Preriowe szanty? I owszem, w wykonaniu grupy The Buccaneers z Kanady brzmią one całkiem sensownie. Co prawda większość utworów, to znane standardy, ale idzie tu również wygrzebać fajne, mniej znane piosenki.
Standardy są dość fajnie wykonane, widać, że zespół lubi bawić się takimi piosenkami, jak „Whiskey in the Jar”, „Black Velvet Band”, czy „The Wild Rover”. Lekkie, folk-rockowe aranżacje również wychodzą dość ciekawie. Jedyne zastrzeżenie dotyczy tu właściwie wyboru utworów, jednak, jeśli ktoś lubi takie przeróbki to zniesie te standardy bez mrugnięcia okiem.
Pierwszy z mniej oklepanych utworów, to „Lovely Girl of Erin”, to dość prosta piosenka, mogaca kojarzyć się nieco (przez refren) ze słynną „C`mon Eileen”. Z kolei „For Victoria” to piosenka, którą zaczynają niemal jako jakiś zespół wokalny, później już robi się bardziej folkowo. Również ballada „The Story” pozawala nam poznać bardziej twórcze oblicze grupy. Podobnie jak „Come Home” (z resztą najmniej udany), powyższe utwory napisali członkowie grupy.
Teoretycznie album kończy się coverem piosenki Ricka Scotta „Sailing to Alberta”. Jako że ten autor humorystycznych piosenek jest u nas praktycznie nie znany, to można traktować tą piosenkę jako kolejną nowość. Spodoba się ona szczególnie wszystkim tym, którzy lubią ładne aranżacje wokalne. Po ok 10 minutach mamy jeszcze jedną, niezidentyfikowaną przeze mnie piosenkę.
Płyta ciekawa, choć, mogłaby być znacznie ciekawsza, gdyby zamieszczono na niej więcej autorskiego repertuaru.

Taclem

Crossing „Dochas (Hope)”

Żywiołowa i radosna muzyka grupy The Crossing potrafi postawić człowieka na nogi, nawet w ponury i pochmurny dzień. Jeśli chodzi o stylistyke, to grupa nawiązuje zdecydownaie do takich tuzów muzyki celtyckiej, jak The Bothy Band, czy Silly Wizard.
Szybki tańce i bardzo fajne, utrzymane w odpowiedniej stylistyce piosenki to przepis na dobrą płytę. Co ciekawsze większość materiału na płycie to autorskie kompozycje członków zespołu. Dla mnie osobiście najmocniejsze momenty płyty, to piosenki „Close to the Edge” (Pata Patersona i Tonego Krogha), oraz „Refugee” (tejże samej spółki). Również ballada „Someone Who Knows Your Name” z dalszym, instrumentalnym ciągiem może się podobać.
Niekiedy grupa pozwala nam troszkę wytchnąć, mamy wówczas do czynienie z melancholijnym celtyckimi melodiami, lekko płynącymi pod niebo. Warto się na chwilę przy tej płycie zatrzymać.

Taclem

Mietek Folk „Ucieczka z Nassau”

To drugie oficjalne wydawnictwo zespołu Mietek Folk. Pierwszy meteriał był zapisem programu „Jolly Roger, czyli życie i śmierć pod piracką banderą”.
„Ucieczka z Nassau” to już mniej zwarta kompozycyjnie płyta, choć tematyka piracka i morska oczywiście jest tu obecna.
Mietek Folk to zespół, który wypracował sobie charakterystyczny styl, a następnie konsekwentnie go rozwijał, wciąż jednak pozostając doskonale rozpoznawalnym zespołem. To niewątpliwa zaleta. „Ucieczka z Nassau” to swoisty sprawdzian dla grupy, piosenki doskonale znane z koncertów w wersjach studyjnych zabrzmiały nieco inaczej.
Piosenki takie, jak „Sztorm”, czy „Mr. Campbell” to pewniaki na każdym koncercie. Publiczność dobrze zna ich piosenki i spiewa chóralne refreny. Szybkie piosenki, to domena grupy („Szczęście”), jednak nie tylko w takim klimacie grają. „Jest taki czas” to jedna ze starszych piosenek, podejrzewam że nie zmieściłą się na pierwszej płycie. Jest świetna marynarska ballada, nostalgiczna, ale za razem bardzo fajnie skomponowana. Podobnie jest z piosenką „Wspomnienie”. Dobra kompozycja, ale brzmienie kojarzy mi się bardziej z pop rockową grupą Perfect (polską, nie chodzi mi o formację Jamiego Clarke`a z The Pogues). Posłuchajcie gitar, myślę że skojarzenia będą podobne.
Nie brakuje też piosenek niezbyt wesołych, ale zagranych dość żywo, że wspomnę choćby „Ostatni Port” i „Ucieczka z Nassau”.
Charakterystyczną cechą wielu utworów zespołu są chóralne zaśpiewy, zwykle, tak jak w „Australii” świetnie wpasowane w kompozycję.
W utworze „Kapitan” mamy trochę inną inspirację – country. O ile tekst wciąż, zgodnie z tytułem, jest morski, o tyle gitarowa aranżacja znacznie bliżasza jest amerykańskiemu graniu.
Jeśli chodzi o zespoły ze sceny szantowej wykonujące własny repertuar, stylizowany na dawne pieśni, to Mietek Folk pozostaje wciąż bezkonkurencyjny. Podstawą jest tu konsekwencja, zarówno w tematyce, jak i w wizerunku grupy.

Taclem

Ryczące Dwudziestki

Grupa powstała w 1983 roku w Bytomiu. Jej członkowie należeli wówczas do I Drużyny Wodnej tamtejszego Hufca ZHP. Ponad dwadzieścia lat pracy na scenie piosenki żeglarskiej ugruntowało ich pozycję jako jednej z czołowych kapel ruchu szantowego.
Początkowy repertuar grupy stanowiły tradycyjne pieśni morskie i folkowe utwory o tematyce żeglarskiej. Niekiedy też grupa sięgała po klasykę rodzimego nurty piosenki wodniackiej, stąd w ich repertuarze pojawiały się czasem piosenki Jerzego Porębskiego, czy Witolda Zamojskiego.
Pierwsze nagrania (kasety „Top Twenties” i „Hiszpańskie Dziewczyny” – wydane później na płycie „Ryczące Dwudziestki”) nosiły też ślady silnej fascynacji muzyka celtycka. Pierwszy etap muzycznej drogi zespołu udokumentował płyta „Live”, będąca dokumentacją koncertu, a jednocześnie przekrojem przez różne zainteresowania zespołu.
Wraz z nagraniem płyty „By The Waters” grupa przeszła swoistą metamorfozę. Ryczące Dwudziestki zaistniały w szerokiej świadomości przede wszystkim jako grupa wokalna. Album ten, zawierający w większości repertuar gospel i spirituals spotkał się z dobrym odbiorem wiernej zespołowi publiczności szantowej. Był to jednak pierwszy krok do zaistnienia również w szerszym kontekście.
Kolejny album był powrotem do tematyki ściśle morskiej i to w najlepszym możliwym wydaniu. Płyte „Co się zdarzyło jeden raz…” grupa nagrała wraz z Markiem Siurawskim, najbardziej znanym polskim popularyzatorem szant, liderem zespołu Stare Dzwony. Charakterystyczny głos Marka i szkolone, ale mocno brzmiace wokale Dwudziestek dały nader ciekawy efekt. Na tej, jak i na kolejnych płytach („Nowe Progi”, „Dalej w morze”, „Nie tylko Rio”) grupa pokazuje też swoiste podejście do tematyki folkowej. Mozna tam znaleźć sporo aranżacji wokalnych znanych tematów, jednak nie ma wątpliwości, że grupa zawsze robi je po swojemu.
Dyskografię zespołu uzupełniają płyty: „20 na 20” – wydana z okazji okrągłych urodzin grupy i „Rejs na Czystą Wyspę” – zawierająca piosenki dla dzieci, promujące akcję „Czysty Kraków”.
Dziś Ryczące Dwudziestki mają spore grono oddanych fanów i całkiem dużą liczbę naśladowców. Myślę, że każdy kto zna choć trochę ich styl jest w stanie wskazać kilka kapel, które mają u Dwudziestek duży dług. Grupa pracuje obecnie nad nowym materiałem – co jakiś czas można więc usłyszeć premierowe piosenki. Szykują się też do nagrania bardzo ciekawej płyty – ale o tym napiszemy dopiero jak płyta ta się ukaże.
Aktualny skład zespołu:
Andrzej Grzela
Wojciech Dudziński
Janusz Olszówka
Andrzej Marciniec
Bogdan Kuśka

Sąsiedzi

Zespół folkowo-szantowy Sąsiedzi powstał w październiku 2001 r. w Gliwicach. W repertuarze grupy znajduje się zarówno muzyka folkowa jak i szanty – śpiewane harmonicznie, na 6 głosów a cappella. Inspiracje Sąsiedzi czerpią głównie z Bretanii, Irlandii, Szkocji, muzyki dawnej ale też z rodzimego folkloru śląskiego, znacznie wykraczając już poza ramy folku morskiego, od którego zaczynali. Występują na festiwalach żeglarskich i folkowych, w tawernach i w plenerze. Do sporej kolekcji nagród większości z szantowych festiwali, w 2008 r. dołożyli tą najważniejszą – Grand Prix 27. Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties”. Wydali już 2 płyty: „Wrócić do Derry” (2005 r.) i „Broceliande” (2008 r.). Ta ostatnia zdobyła piąte miejsce w konkursie na „Folkowy Fonogram Roku Internautów – Wirtualne Gęśle 2009“. Pojedyńcze utwory można znaleźć na kilku wydawnictwach o charakterze składankowym, m.in. tak prestiżowych, jak wydany przez Polonię Records, trzypłytowy album „The Best of Polish Jazz, Ethno and Folk”. Atutem Sąsiadów jest różnorodność. Potrafią i żywiołowo zagrać i nastrojowo zaśpiewać. Dobrze współbrzmiące głosy, bogate, akustyczne instrumentarium (skrzypce, flety, gitary, mandolina, koncertina i bodhran) oraz autorskie aranżacje składają się na rozpoznawalny już styl Sąsiadów. Wykonując utwory po polsku, angielsku i francusku stali się jedną z wyraźniejszych i oryginal­niej­szych grup polskiej sceny folkowo-szantowej. Zaczęły doceniać to media lokalne i ogólnopolskie coraz częściej zapraszając zespół do udziału w programach na żywo lub audycjach poświęconych muzyce żeglarskiej i folkowej. Zespół występował już na żywo w Telewizji Silesia, Radiu Piekary, w Polskim Radiu Szczecin, Radiu Rzeszów, Telewizji Polonia, regularnie też utwory z płyty „Brocéliande“ emitują Program II Polskiego Radia oraz radiowa „Trójka“.
Koncertowali już we Francji, wybierają się na festiwale do Czech i Holandii. Marzy im się wyjazd do krain celtyckich (Szkocji, Walii, Bretanii czy Irlandii) oraz rejs do Liverpoolu.

Zespół aktualnie tworzą:
Jakub Owczarek – bodhran, śpiew
Dominika Płonka – flety, śpiew
Elżbieta Król – skrzypce, śpiew
Piotr Świeściak – gitara, śpiew
Marek Wikliński – koncertina, śpiew
Kamil Piotrowski – mandolina, gitara, śpiew

Więcej o zespole na www.sasiedzi.art.pl

Page 1 of 4

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén